We wtorek Mercedes poinformował, że Lewis Hamilton ma koronawirusa i z tego powodu opuści GP Sakhir. Brytyjczyk zapewnił już sobie tytuł mistrzowski, więc pauza w kolejnym wyścigu F1 nie ma dla niego większych konsekwencji. Nie zmienia to jednak faktu, że niemiecki zespół musi poszukać zastępcy 35-latka.
Mercedes we wtorkowy poranek ogłosił, że nazwisko zastępcy Hamiltona poda "we właściwym czasie". Liczba dostępnych opcji jest jednak mocno ograniczona.
Oficjalnie rezerwowym niemieckiej ekipy jest Stoffel Vandoorne, który reprezentuje Mercedesa również w Formule E. Belg po raz ostatni ścigał się w F1 w roku 2018, gdy był związany z McLarenem. Jego słabe wyniki doprowadziły do tego, że stajnia z Woking nie była zainteresowana dalszą współpracą.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bójka podczas meczu piłki ręcznej. Kobiet!
Atutem Vandoorne'a jest to, że w tym roku bywał już na weekendach F1 w boksie Mercedesa i dobrze zna realia zespołu z Brackley. Na dodatek 28-latek pracował regularnie w symulatorze niemieckiej ekipy i zna tajniki modelu W11.
W padoku F1 mówi się jednak, że Mercedes będzie próbował namówić Williamsa do użyczenia George'a Russella na jeden wyścig. 22-latek, który należy do programu juniorskiego niemieckiej firmy, stanąłby przed nie lada szansą. Dość powiedzieć, że Russell nie ma na swoim koncie ani jednego punktu w F1, a nagle wskoczyłby za kierownicę zwycięskiego bolidu.
Mercedes chciał Russella w swoich szeregach już w roku 2021, ale transfer zablokował Williams, przypominając o tym, że młody Brytyjczyk ma ważny kontrakt. Gdyby Niemcom udało się namówić Williamsa do użyczenia Russella, stajnia z Grove musiałaby poszukać nowego kierowcy na jeden wyścig F1. Mógłby to być Jack Aitken, rezerwowy Williamsa, na co dzień rywalizujący w Formule 2.
Mniej prawdopodobna opcja to skorzystanie z usług Nico Hulkenberga. Niemiec nie posiada pracodawcy w F1, ale dwukrotnie już zastępował w tym roku innych kierowców zakażonych koronawirusem. Miało to miejsce, gdy z COVID-19 zmagali się Sergio Perez i Lance Stroll.
Czytaj także:
Żona Romaina Grosjeana zabrała głos po jego wypadku
Kierowcy F1 zapomnieli, że można zginąć