Z piekła do nieba - George Russell z najgorszego w stawce bolidu Williamsa przesiadł się do Mercedesa, czyli najszybszej maszyny Formuły 1. 22-latek skorzystał na tym, że Lewis Hamilton zakaził się koronawirusem i nie może wziąć udziału w GP Sakhir.
Póki co, Russell w pełni wykorzystuje szansę daną od losu i był najszybszy w obu treningach F1 przed GP Sakhir. - Myślę, że czasy tych okrążeń są mylące i nie odzwierciedlają prawdziwego tempa. Drugi trening nie był dla mnie udany. Męczyłem się przy sporej ilości paliwa w samochodzie, a przecież ostatecznie to będzie kluczowe w niedzielę - powiedział młody kierowca "Motorsportowi".
- Mam wciąż dużo pracy do wykonania, aby czuć się wygodnie w bolidzie. Muszę przyzwyczaić się do pewnych ustawień, wprowadzić kilka poprawek. Zakładam, że sobota to będzie inna historia - dodał Russell.
ZOBACZ WIDEO: Rafał Kot analizuje formę syna. "Jestem w kropce"
Kierowca Mercedesa spodziewa się trudnej przeprawy z Maxem Verstappenem i Valtterim Bottasem, dlatego nie zdziwi się, jeśli to oni znajdą się na czele stawki F1 w sobotę. - To, że byłem najszybszy w piątek, nie oznacza, że będę też na pozycji numer jeden w sobotę. Verstappen był niesamowicie szybki. Bottas też, ale sędziowie anulowali mu jeden z wyników - przypomniał Russell.
22-latek zwrócił uwagę na to, że gdyby nie usunięty czas Bottasa, to właśnie Fin znajdowałby się na czele stawki drugiego treningu przed GP Sakhir. Z kolei Fin przyznał, że w piątek miał problemy z bolidem.
- W pierwszej sesji podczas wyjazdu na tor złamałem podłogę w bolidzie, gdy przejechałem przez krawężniki w zakręcie numer osiem. Brakowało w niej sporego elementu. W efekcie reszta pierwszego treningu była marnotrawieniem czasu. W kolejnym nie ustanowiłem żadnego czasu na miękkiej mieszance, dlatego nie był to najlepszy dzień - podsumował Bottas.
Czytaj także:
Głośny transfer z Ferrari do Haasa
Pogorszył się stan Lewisa Hamiltona