Lewis Hamilton nie miał sobie równych w sezonie 2020, co dało mu siódmy w karierze tytuł mistrza świata Formuły 1 i wyrównanie osiągnięcia Michaela Schumachera. Brytyjczyk był jednak niezwykle aktywny również poza torem, po tym jak włączył się w kampanię Black Lives Matter. Od momentu zabójstwa George'a Floyda w USA kierowca Mercedesa intensywnie walczy z rasizmem.
- W tym roku miałem w sobie dodatkową motywację, aby wygrywać wyścigi. To było coś innego. Nie zdarzało mi się to w przeszłości. Chciałem dojeżdżać do mety każdego Grand Prix, by wykorzystywać F1 jak najlepiej do promowania Black Lives Matter - powiedział Hamilton w BBC.
To właśnie Hamilton zainicjował działania F1 wokół walki z rasizmem i doprowadził do tego, że każdy wyścig poprzedzony był krótką manifestacją w tym celu. W trakcie ich trwania Brytyjczyk zakładał koszulkę z napisem "Black Lives Matter" i klęczał na prostej startowej, do czego namawiał też innych kierowców F1.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Justyna Kowalczyk w formie. Na trasie i w dobrych ripostach
Przy okazji GP Toskanii kierowca Mercedesa wywołał też skandal, bo założył koszulkę z napisem "Aresztujcie policjantów, którzy zabili Breonnę Taylor", nawiązując do kolejnej tragedii z USA. Głosy krytyki zmobilizowały jednak Hamiltona, by jeszcze głośniej protestować przeciwko rasizmowi.
- Nie ma mowy, żebym milczał. Gdy już powiedziałem to sam sobie, gdy ułożyłem to w głowie, to nie miałem żadnego strachu - wyjaśnił Hamilton w telewizyjnym wywiadzie.
Aktualny mistrz świata F1 nie chce poprzestać na tym, co udało mu się zrobić w roku 2020. Dlatego powołał do życia Komisję Hamiltona. To specjalna organizacja, która ma pomóc czarnoskórym w awansie do królowej motorsportu. - Jest wielu kolorowych dzieciaków, którzy zasługują na możliwość rozwoju, kształcenia na wysokim poziomie, bycia inżynierem. Jednak w tej chwili nie mają równych szans w porównaniu z innymi - podsumował reprezentant Mercedesa.
Czytaj także:
Nowe otwarcie w Aston Martinie
Rosjanie bronią kontrowersyjnego kierowcy