Jeszcze kilka miesięcy temu Formuła 1 miała ambitne plany. Wierzyła, że wraz z pojawieniem się szczepionki przeciwko COVID-19 świat otworzy się i wróci do normalności. Planowano, że pierwsze Grand Prix nowego sezonu odbywać się będą z kibicami. W tej chwili widać jak nierealne były to plany.
Szczepienia przeciwko COVID-19 odbywają się wolniej niż zakładały państwa, a mutacje koronawirusa doprowadziły do tego, że właśnie czeka nas trzecia fala zachorowań. Dlatego o luzowaniu restrykcji w F1 nie może być mowy. To problem m.in. dla Roberta Kubicy.
Robert Kubica w dwóch bańkach
Kubica już przed rokiem nie miał łatwego zadania, bo pracę dla Alfy Romeo łączył jazdą w DTM. Teraz zamienił niemiecką serię wyścigową na European Le Mans Series. Przy restrykcjach dotyczących m.in. podróżowania, Polaka czeka trudna misja. - Życie w bańce robi się skomplikowane, gdy łączysz dwie serie wyścigowe - przyznał 36-latek podczas pobytu w Warszawie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Włodarczyk zaczepiła Kloppa. Co za umiejętności mistrzyni olimpijskiej
F1 przygotowała dla kierowców konkretny protokół sanitarny. Obejmuje on m.in. zakaz interakcji z członkami innych ekip, noszenie maseczek i regularnie poddawanie się testom na obecność COVID-19. W tej chwili nikt nawet nie myśli, aby zrezygnować z tych zasad. - Zespoły, FIA i właściciel F1 wykonały świetną robotę, aby miniony sezon w ogóle się odbył - ocenił Kubica.
Kubica z powodu koronawirusa w zeszłym roku znacząco zmienił swoje plany. Aby ograniczyć ryzyko i wizyty na lotniskach, na większość torów podróżował samochodem. W efekcie jego harmonogram pracy w fabryce w Hinwil został zakłócony.
Świadom wydarzeń z ostatnich miesięcy, krakowianin zrezygnował ze ścigania w długodystansowych mistrzostwach świata WEC i wybrał mniej prestiżowe ELMS. Wynika to z faktu, że z powodu COVID-19 kalendarze obu serii wyścigowych znów mogą ulec zmianie, tak jak to miało miejsce w zeszłym roku. Byłoby to niekorzystne dla Kubicy, który chce uniknąć sytuacji, w której o jednym czasie musiałby znaleźć się w kilku miejscach na raz.
Protokół sanitarny F1 działa
Kubica zwrócił uwagę, że zasady wprowadzone przez F1 są bardzo surowe i dotykają najmocniej szeregowy personel, który nie zarabia kokosów. - Dla mechaników, pracowników ekip, osób latających na każdy wyścig to bardzo trudny okres. Mają rodziny, których nie widzieli całymi tygodniami. Ekipy respektowały jednak przepisy i nadal musimy ich przestrzegać. Pozostaje mieć nadzieję, że pewnego dnia pokonamy pandemię - powiedział krakowianin.
Podobne spostrzeżenia, co do protokołu F1 ma Frederic Vasseur. - Zadział bardzo dobrze. Jeśli popatrzymy na badania i procent pozytywnych wyników, to był stosunkowo niewielki. Dzięki temu mogliśmy szybko wrócić do ścigania - powiedział szef Alfy Romeo.
- Mieliśmy przed rokiem 17 wyścigów. To był wielki wysiłek ze strony F1, kierowców i zespołów, aby to się udało. Teraz mamy inną historię, nowy sezon, ale musimy pozostać przy tym protokole sanitarnym - dodał Vasseur.
Na trudny początek sezonu przygotowany jest też Antonio Giovinazzi. - Życie w bańce nie było łatwe. Mieliśmy zamkniętą fabrykę, nie mogłem opuścić własnego mieszkania. Trenowałem w domu, nigdzie nie wychodziłem. Pierwsza część sezonu 2021 będzie podobna - skomentował 27-latek, który chce uniknąć zakażenia koronawirusem. Oznaczałoby to dla niego pauzę w startach.
- Czekam na moment, gdy będziemy mogli wrócić do normalności, na powrót kibiców na trybuny. Tego mi brakowało w zeszłym roku. Wyścigi F1 przy pustych trybunach to nie jest to samo - podsumował Giovinazzi.
Jak dotąd koronawirusem zakaziło się kilku kierowców - Sergio Perez, Lance Stroll, Lewis Hamilton, Lando Norris, Charles Leclerc i Pierre Gasly. Norris, Leclerc i Gasly przechorowali COVID-19 po sezonie, więc nie miało to wpływu na ich występy.
Czytaj także:
Dlatego Orlen sponsoruje Kubicę i Alfę Romeo
Ile treningów dla Roberta Kubicy?