Formuła 1 przekazała w sobotni wieczór smutną wiadomość - w wieku 97 lat zmarł Murray Walker. Był weteranem wojennym i ścigał się na motocyklach, a następnie również w samochodach, a nawet ciężarówkach. Światową sławę zdobył jednak jako komentator sportowy.
Walker został komentatorem BBC w roku 1978. Przez dekady dorobił się mnóstwa fanów, którzy wielbili go za charakterystyczny głos i sposób relacjonowania wyścigów. Do języka brytyjskiego na stałe weszły pewne powiedzenia, zwane "murrayizmami".
"Prowadzący bolid jest wyjątkowy, z wyjątkiem tego jadącego za nim, który jest identyczny"; "nic złego nie dzieje się z jego bolidem, poza tym że płonie", "chyba że bardzo się mylę, bardzo się mylę" - to tylko niektóre powiedzenia Walkera, które fani F1 kochają od lat.
- Zawsze uważałem, że moim celem jest nie tylko informowanie, ale też dostarczanie rozrywki. Wiedziałem, że 95 proc. moich odbiorców nie jest zainteresowanych tym, jaką średnicę ma sworzeń w bolidzie F1. Oni chcieli emocji, dzielenia się z nimi ekscytacją, której miałem przyjemność być świadkiem - mówił Walker w wywiadzie w roku 2011, który przytacza F1.
- Szczęście to jest właściwe słowo. Moja praca wiele razy zaprowadziła mnie do różnych krajów na całym świecie. Gdyby nie F1, to normalnie bym ich nie odwiedził. Spotkałem wybitnych ludzi. Dlatego miałem niewiarygodne szczęście - twierdził Walker.
Wiadomość o śmierci Murraya pogrążyła F1, która obecnie przebywa na zimowych testach w Bahrajnie, w żałobie. "Murray był głosem dla tak wielu i komentował najważniejsze wydarzenia w historii naszego zespołu. Jego pasja do sportu była zaraźliwa i zawsze wywoływała uśmiech na twarzy" - napisał Williams w oficjalnym oświadczeniu.
Czytaj także:
Raikkonen bagatelizuje czasy z testów
Intensywne testy Kubicy dobiegły końca