Aston Martin przed sezonem 2021. Miliarder spełnił zachciankę. To może być ostatnia szansa Sebastiana Vettela

Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Sebastian Vettel
Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Sebastian Vettel

Lawrence Stroll twierdzi, że od małego marzył o posiadaniu zespołu F1. Miliarder spełnił swoją zachcianką już kilkanaście miesięcy temu, a teraz przyczynił się do powrotu Aston Martina do stawki. Przy okazji może uratować karierę Sebastiana Vettela.

Chyba nawet sam Lawrence Stroll nie potrafi zliczyć kwot, jakie wydał na to, aby jego syn Lance startował w Formule 1. Zaczęło się od finansowania jego występów w niższych kategoriach wyścigowych i ściągania do ekip Kanadyjczyka najlepszych inżynierów. Samo przekonanie Williamsa do zakontraktowania młodego kierowcy miało go kosztować ponad 50 mln dolarów.

Później były kolejne inwestycje - Stroll otrzymał starszy bolid, by mógł uczyć się F1. Aż w połowie 2018 roku ojciec z myślą o nim kupił upadające Force India, po czym przemianował je na Racing Point. Na bazie tego zespołu w sezonie 2021 po ponad 60 latach przerwy do F1 wraca Aston Martin. To efekt tego, że 61-letni miliarder nabył spory pakiet akcji brytyjskiego producenta samochodów.

Nowy sezon F1. Cel Aston Martina - zacząć pojawiać się na podium

Stroll nie mógł wybrać lepszego zespołu na swoją inwestycję. Jeszcze jako Force India ekipa z Silverstone potrafiła meldować się na czwartym miejscu w klasyfikacji F1, i to mając niewielki budżet i długi. Zapewniając inżynierom odpowiednie wsparcie finansowe, kanadyjski miliarder może dość łatwo dogonić czołówkę.

ZOBACZ WIDEO: Marcin Gortat wskazał kolejnego Polaka w NBA? "Nie będzie miał łatwo. Dużo się jeszcze może zmienić"

Pokazał to już zeszły sezon - Sergio Perez potrafił wygrać wyścig o GP Sakhir, Lance Stroll wywalczył pole position, a sam zespół bardzo często był trzecią siłą w stawce. To m.in. zasługa zacieśnienia relacji z Mercedesem, za co oczywiście zapłacił Stroll. Zmiana brandu na Aston Martin sprawia, że relacje z Niemcami będą jeszcze bliższe. Dość powiedzieć, że producent ze Stuttgartu kupił pakiet akcji brytyjskiej firmy.

Kanadyjczyk w zeszłym roku podjął jedną ryzykowną decyzję. Wypowiedział ważną umowę Sergio Pereza, który z ekipą z Silverstone był związany od wielu sezonów, by zrobić miejsce dla Sebastiana Vettela. Stroll uznał, że czterokrotny mistrz świata F1 będzie idealnym ambasadorem tak kultowej marki jak Aston Martin, a swoim doświadczeniem wzmocni ekipę inżynierów w Silverstone.

Ruch miliardera z Kanady może się jednak zakończyć niepowodzeniem. Wprawdzie Perez nie ma na swoim koncie tytułów mistrzowskich i głośnego nazwiska, ale zapracował na renomę bardzo utalentowanego kierowcy. Tymczasem Vettel od kilku lat notuje coraz gorsze wyniki. Dość powiedzieć, że ubiegły rok skończył na 13. miejscu w F1. Czy zmiana pracodawcy odmieni karierę 33-latka z Niemiec?

Kierowcy - Sebastian Vettel i Lance Stroll 

Sebastian Vettel ma za sobą dwa trudne lata w Ferrari, gdzie do defensywy zepchnął go Charles Leclerc. Dla wątpiących w Niemca było to potwierdzenie, że mimo czterech tytułów mistrzowskich, nie należy od najlepszych kierowców w stawce. Za Vettelem od lat ciągnie się bowiem opinia zawodnika, który potrafi odnosić jedynie zwycięstwa w dominującym bolidzie. Tak było przecież w Red Bull Racing w latach 2010-2013.

W Aston Martinie niemiecki kierowca ma szansę zaczerpnąć nieco świeżego powietrza. Bolid AMR21 powinien być bardziej konkurencyjny niż ubiegłoroczne Ferrari, stąd też Vettelowi łatwiej będzie o miejsca w czołówce, a być może nawet na podium F1.

No i najważniejsze, Stroll nie jest dla niego takim zagrożeniem, jakim w Ferrari był Leclerc. Młody Kanadyjczyk ma się uczyć u boku bardziej doświadczonego Niemca. Zobaczymy, co z tego wyniknie.

Prognoza na nowy sezon - 4. miejsce

W zeszłym roku ekipa z Silverstone, jeszcze jako Racing Point, przegrała o włos walkę o najniższym stopień podium F1. Czy w tym roku Aston Martin poprawi to osiągnięcie? Nie jest to takie oczywiste. Sojusz z Mercedesem gwarantuje zespołowi, że AMR21 będzie konkurencyjnym bolidem, ale konkurencja nie śpi.

Warto pamiętać, że McLaren, który w zeszłym roku był trzeci w klasyfikacji F1, właśnie przeszedł na silniki Mercedesa, więc również przystąpi wzmocniony do sezonu 2021. Powodzenie misji Aston Martina w dużym stopniu uzależnione będzie od wyników Vettela. Czy Niemiec okaże się lepszy niż Perez? Czas pokaże.

Czytaj także:
Chiński kapitał w Williamsie?
Rozbrajająca szczerość Fernando Alonso

Komentarze (0)