F1. Niszczycielska wojna dwóch ekip. Red Bull i Mercedes mają problem

Sezon 2021 w F1 jawi się jako najbardziej wyrównany od lat. Red Bull i Mercedes stworzyły bolidy o podobnych osiągach. Walkę o tytuł może przegrać ten, kto jako pierwszy przestanie go rozwijać. Decyzja wpłynie też na to, co wydarzy się w roku 2022.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Max Verstappen i Lewis Hamilton (po lewej) Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen i Lewis Hamilton (po lewej)
44:43 - tak wygląda bilans punktowy Lewisa Hamiltona i Maxa Verstappena po dwóch wyścigach Formuły 1 w tym roku. Obaj kierowcy prezentują wysoki poziom, do czego przyzwyczaili już kibiców. Po raz pierwszy od lat Holender dysponuje jednak bolidem, który jest w stanie dotrzymywać tempa Mercedesowi.

Obecnie Red Bull Racing, podobnie jak jego główny rywal w F1, musi zadać sobie pytanie, w którym momencie przesunąć siły na sezon 2022. Przyszły rok przyniesie bowiem rewolucję techniczną i zupełnie nowe maszyny. Im później ekipy zadecydują o skupieniu się na pracach nad przyszłorocznymi maszynami, tym mocniej ta decyzja może je zaboleć.

- Potrzebujemy takiej euforii w zespole, jaka pojawiła się po ostatniej wygranej. Zostało jeszcze 21 wyścigów i musimy dać z siebie wszystko. Problem będziemy mieć przed wakacjami, kiedy to teoretycznie powinniśmy zająć się bolidem na rok 2022 - powiedział w ServusTV Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie fotomontaż! Niesamowity popis gwiazdy NBA

- Jeśli nadal będziemy bardzo blisko siebie, to jestem przekonany, że ani my, ani Mercedes nie wycofamy się z rozwoju obecnych konstrukcji - dodał Marko.

Obecnie różnica w tempie modeli RB16B i W12 jest minimalna. Samochód Red Bulla lepiej spisuje się na jednym okrążeniu, a maszyna Niemców za to punktuje na dłuższym dystansie, bo lepiej obnosi się z oponami. - Mercedes miał szybszy bolid na Imoli na dystansie wyścigu, co widzieliśmy. Jednak na jednym okrążeniu to my byliśmy lepsi. To ma też związek z niższymi temperaturami. Zachowanie opon premiuje nieco podwozie, jakie mamy w Mercedesie - ocenił Marko.

Zdaniem Christiana Hornera, będziemy potrzebować jeszcze kilku wyścigów, aby rzetelnie ocenić obraz sytuacji w F1 i potencjał obu bolidów. - Zawsze powtarzałem, że trzeba czterech Grand Prix, aby ocenić konkurencyjność każdej ekipy. Zaczynamy dostrzegać jednak pewien wzór. On wskazuje, że różnica między Lewisem a Maxem jest minimalna. W jednym aspekcie ktoś ma niewielką przewagę, w drugim ktoś inny - ocenił szef Red Bulla.

- Może to trochę samolubne, ale myślę, że Formuła 1 potrzebuje takiej rywalizacji, jaką mamy teraz między Hamiltonem a Verstapenem. Sport na tym skorzysta - dodał Horner.

Czytaj także:
Zespół F1 sprzedał swoją fabrykę
Fernando Alonso zawodzi po powrocie

Kto zdobędzie tytuł mistrzowski F1 w tym roku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×