F1. "Przyszły mistrz świata" w tarapatach. Presja zaczyna go zjadać

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: George Russell
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: George Russell

Gdy Robert Kubica raz za razem przegrywał z Georgem Russellem, brytyjskie media zachwycały się młodym kierowcą Williamsa i przedstawiały go jako przyszłego mistrza świata F1. Teraz 23-latek ma spore problemy, ale dziennikarze traktują go łagodnie.

George Russell przed GP Emilia Romagna mówił, że zeszłoroczny wyścig na Imoli był dla niego "koszmarem". To właśnie tam wypadł z toru jadąc za samochodem bezpieczeństwa. I to na dziesiątej pozycji, która dawała upragniony punkt Williamsowi. - To był największy błąd w mojej karierze - mówił kilka dni temu 23-latek z King's Lynn (szczegóły TUTAJ).

Imola nie będzie kojarzyć się dobrze Russellowi, bo tegoroczna edycja GP Emilia Romagna przyniosła kolejny fatalny błąd kierowcy Williamsa. Na 31. okrążeniu młody Brytyjczyk rozbił się z Valtterim Bottasem. W pierwszej chwili nie poczuwał się do winy i rzucał mocne słowa w kierunku rywala (szczegóły TUTAJ), na torze nawet lekko uderzył Fina (szczegóły TUTAJ). Dopiero gdy ochłonął, wziął winę na swoje barki i przeprosił Bottasa (szczegóły TUTAJ).

Russell musi się jeszcze wiele nauczyć

Gdy Russell debiutował w F1 w roku 2019, Williams znajdował się w tak ogromnym kryzysie, że Brytyjczyk mógł być zestawiany jedynie z Robertem Kubicą. Był lepszy od Polaka we wszystkich sesjach kwalifikacyjnych, a także w większości treningów i wyścigów. Za kolejne występy chwalił go Toto Wolff, a brytyjskie media raz za razem używały sformułowania, że to przyszły mistrz świata F1.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie fotomontaż! Niesamowity popis gwiazdy NBA

Russell był też na ustach wszystkich w grudniu 2020 roku, gdy na jeden wyścig wsiadł do bolidu Mercedesa, z miejsca miał świetne tempo i prezentował się lepiej niż Valtteri Bottas. Wtedy media na Wyspach uznały niemal za pewnik, że kierowca z King's Lynn trafi do niemieckiej stajni w sezonie 2022.

Jak na ironię losu, to właśnie Russell i Bottas byli zamieszani w kolizję w GP Emilia Romagna. Sędziowie uznali ją za incydent wyścigowy (szczegóły TUTAJ), ale Brytyjczyk przez kilka godzin trzymał się narracji, że to Fin ponosi winę za to zdarzenie. - Czy on próbował nas zabić? - pytał retorycznie 23-latek.

Russell musiał jednak przełknąć gorzką pigułkę, gdy usłyszał słowa Toto Wolffa. Austriak do tej pory regularnie zachwycał się Brytyjczykiem. Tym razem stwierdził jednak, że ten "musi się jeszcze sporo nauczyć". - W ogóle nie powinien był rozpoczynać tego manewru - ocenił Wolff.

Kierowca Williamsa nie wyciąga wniosków

George Russell manewrem z niedzieli pokazał, że nie wyciągnął wniosków z tego, co stało się jesienią 2020 roku na Imoli. Wtedy miał szansę na pierwsze punkty dla Williamsa i podpalił się, co skończyło się rozbiciem bolidu za samochodem bezpieczeństwa. Teraz znów myślał o punktach, a że dodatkowo przed nim był Bottas - bezpośredni rywal do miejsca w Mercedesie, to emocje znów wzięły górę.

Słusznie zauważył Wolff, że manewr 23-latka wiązał się z ryzykiem, bo zewnętrzna część toru była ciągle mokra, a sam Bottas dodał, że Russell musiał o tym wiedzieć, "bo przecież przejechaliśmy w takich warunkach sporo okrążeń". - To nie było miejsce do wyprzedzania. To nie mogło się udać w takich warunkach na slickach. Mimo to, postanowił tam wjechać. To był jego wybór, a ja po prostu robiłem swoje. Broniłem pozycji i nie zamierzałem się odsunąć. Przecież nie będę mu robił miejsca na suchej części toru - ocenił Fin (szczegóły TUTAJ).

Ciekawa jest przy tym reakcja brytyjskich mediów. O ile po GP Sakhir w ledwie ciągu kilku dni ukazało się w nich multum artykułów o tym, jak Russell zachwycił świat F1 i powinien szybko awansować do Mercedesa, tak po GP Emilia Romagna próżno szukać analiz, co oznacza błąd kierowcy Williamsa, z czego się wziął i jakie będzie miał konsekwencje dla jego przyszłości.

Czy Russell przegrał swoją szansę?

W innym z wywiadów Toto Wolff stwierdził, że George Russell "generalnie wykonuje dobrą robotę", ale wydarzeniami z GP Emilia Romagna bardziej zbliżył się do Renault Clio Cup niż startów w Mercedesie. Te słowa musiały zaboleć 23-latka, który przywykł do tego, że słyszy same superlatywy na swój temat.

Po tych słowach niektórzy wzięli jednak w obronę Russella. - Wolff stwierdził, że jeśli Russell nie będzie ostrożny, to skończy się ścigając w jakimś pucharze Renault. Wiem, że George to rezerwowy Mercedesa, że Niemcy dostarczają silniki Williamsowi, ale gdybym był na miejscu kierowcy, to bym jasno odpowiedział Wolffowi: nie odlatuj, ścigam się dla Williamsa, nie dla ciebie - powiedział w podcaście Petera Windsora były mistrz świata F1, Alan Jones.

Australijczyk zwrócił uwagę na to, że obecnie w F1 jest "zbyt wiele nacisków i to z wszystkich możliwych kierunków". - Ściganie sprowadza się do tego, kto ma najlepszego psychiatrę - stwierdził Jones, który przy tym jasno obarczył Russella winą za incydent z niedzieli. - Kierowca z przodu jedzie swoje, a ten z tytułu musi tak zaplanować atak, by był on bezpieczny. George był tutaj optymistą - dodał.

Nie należy się jednak dziwić złości Wolffa. Austriak otrzymał w niedzielę próbkę tego, co może się dziać w Mercedesie w roku 2022, jeśli George Russell tworzyć będzie duet kierowców z Lewisem Hamiltonem. Szef Mercedesa od dawna przecież powtarza, że w zespole nie może być "dwóch samców alfa", bo prowadzi to do konfliktów.

Trudno jednak oczekiwać, aby 23-latek po awansie do niemieckiej ekipy chciał być kierowcą numer dwa. Może się zatem okazać, że kierowca z King's Lynn stracił w GP Emilia Romagna nie tylko szansę na pierwsze punkty w F1 dla Williamsa, ale i na jazdę w Mercedesie w najbliższym czasie. Przynajmniej do momentu, gdy panuje w nim Hamilton.

Źródło artykułu: