F1. Williams chce zaskoczyć. Czeka na punkty od dwóch lat
Williams ostatni raz punktował w F1 w roku 2019, do czego przyczynił się jeszcze Robert Kubica. Ostatnio ekipa notuje jednak wzrost formy. Zdaniem jej szefów, przy odpowiedniej dozie szczęścia, w tym sezonie uda się przerwać kiepską serię.
Jednak Latifi wypadł z toru już na pierwszym okrążeniu (szczegóły TUTAJ), a Russell wdał się w walkę z Valtterim Bottasem i zakończyła się ona dla niego potężnym wypadkiem (szczegóły TUTAJ).
- To był dzień pełen mieszanych uczuć. Kwalifikacje nie mogły nam się lepiej udać. Oczywiście, Tsunoda popełnił błąd i to był miły prezent dla nas. Jednak pozycje startowe wywalczyliśmy sobie sami - powiedział motorsport.com Dave Robson, szef działu zajmującego się osiągami w Williamsie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie fotomontaż! Niesamowity popis gwiazdy NBA- W wyścigu mieliśmy sporą szansę na punkty. Zdradliwe warunki na starcie nie były idealne, ale dobrze sobie z tym poradziliśmy. Podjęliśmy kilka dobrych decyzji, więc kończenie weekendu z pustymi rękoma jest frustrujące. Pozytywne jest jednak to, że nasz bolid miał solidne tempo - dodał Robson.
Brytyjczyk zwrócił uwagę na to, że jeszcze nie tak dawno Williams mógł tylko pomarzyć o tym, by na dystansie nękać Mercedesa. - Wypadek Russella nastąpił wskutek naszego ataku, i to przypuszczonego na Mercedesa. Przez długi okres nie byliśmy w stanie tego robić na trasie - skomentował inżynier Williamsa.
- Przed nami jeszcze tory, gdzie bolid będzie się zachowywał jak w Bahrajnie, gdzie miał gorsze tempo, ale też takie, na których będzie niezły. Nie powiedziałbym, że jestem optymistą, co do każdego Grand Prix. Jednak będziemy mieć przed sobą kolejne szanse - podsumował Robson.
Czytaj także:
Rosyjski miliarder w końcu dopnie swego?
Brutalna opinia o byłym mistrzu świata F1. "Jest skończony"