F1. Szef Ferrari zły na dziennikarza. "Przykro to słyszeć"

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Mattia Binotto
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Mattia Binotto

"Wielki Charles. Szkoda tylko, że ma taki bolid" - takimi słowami komentator Sky podsumował występ Charlesa Leclerca w GP Hiszpanii. Monakijczyk dojechał do mety jako czwarty. Wypowiedź włoskiego dziennikarza nie spodobała się szefowi Ferrari.

Ferrari przechodzi przez okres przejściowy, kiedy to nie może liczyć na wygrywanie wyścigów Formuły 1. W zeszłym roku Włosi zajęli dopiero szóste miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1. W sezonie 2021 jest lepiej i zespół z Maranello aspiruje do miana trzeciej siły, ale zachowuje ogromną stratę względem Mercedesa czy Red Bull Racing.

Dlatego też czwarta pozycja Charlesa Leclerca w GP Hiszpanii była wynikiem ponad stan, bo Monakijczykowi udało się pozostawić za swoimi plecami jednego z kierowców Red Bulla - Sergio Pereza.

- Wielki Charles. Szkoda tylko, że ma taki bolid - w ten sposób komentator Sky Italia podsumował świetną jazdę Monakijczyka w GP Hiszpanii.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kasia Dziurska wróciła z wakacji. Od razu do pracy

Do tych słów w późniejszym wywiadzie natychmiast odniósł się Mattia Binotto. - Przykro mi było słyszeć te słowa. Oczywiście, Charles jest wielki i wybitny, ale zespół również jest świetny. Bolid w końcu będzie taki, jaki być powinien - powiedział szef ekipy z Maranello.

Włoch zwrócił uwagę na to, że eksperci nie doceniają wysiłku, jaki Ferrari włożyło w to, by w krótkim odstępie czasu zniwelować straty do czołówki. Zwłaszcza że przy częściowo zamrożonych pracach z powodu pandemii koronawirusa nie miało łatwego zadania.

- Musimy docenić postęp zespołu. W zeszłym roku w Barcelonie zostaliśmy zdublowani przez liderów wyścigu. Postęp jest zatem widoczny. Dlatego szkoda, że wypowiada się komentarze, które nie doceniają wysiłku zespołu. Docenia się tylko kierowcę, szkoda. Formuła 1 to sport zespołowy i razem pracujemy na wynik - dodał Binotto.

Komentator Sky Italia wytłumaczył później, że chciał po prostu podkreślić skalę talentu Leclerca. - Tyle że my o niej wiemy. Nieprzypadkowo podpisaliśmy z nim kontrakt do końca 2024 roku. Wiemy też, że nie mamy bolidu na poziomie Mercedesa i Red Bulla - podsumował szef Ferrari.

23-latek z Monako z kolei po GP Hiszpanii stwierdził, że bolid Ferrari prowadził się w sposób "niesamowity". - Postęp widoczny jest w każdej dziedzinie. Mamy większą moc po stronie silnika, mamy większy docisk i lepszą przyczepność. W tym roku Ferrari jest w znacznie lepszej sytuacji - powiedział Leclerc.

Czytaj także:
Hazard Lewisa Hamiltona w GP Hiszpanii
Max Verstappen był jak "siedząca kaczka"

Komentarze (0)