Formuła 1 znajduje się u progu rewolucji. W sezonie 2022 na torach zobaczymy zupełnie nowe bolidy. Zmienią się jednak nie tylko elementy aerodynamiczne i konstrukcje, ale też opony. Po latach F1 porzuci 13-calowe koła na rzecz 18-calowych. Będą mieć niższy profil i zupełnie inne właściwości. Dla firmy Pirelli to nie lada wyzwanie.
Włosi zrozumieli, że ich produkt nie może zawieść oczekiwań kierowców F1. Dlatego nakreślili intensywny program testów. Pierwsze rozpoczęły się już przed dwoma laty i miały być kontynuowane w sezonie 2020. Plany dostawcy opon pokrzyżował jednak koronawirus.
Jako że czasu jest coraz mniej, to testy 18-calowych opon w sezonie 2021 wracają z podwójną siłą. Jeszcze przed pierwszym wyścigiem sprawdzało je Ferrari, później zrobił to Mercedes. W poniedziałek na torze w Barcelonie swój czas testowy otrzymał Red Bull Racing. We wtorek i środę czas na Alfę Romeo i Roberta Kubicę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kasia Dziurska wróciła z wakacji. Od razu do pracy
Włosi poprosili o Roberta Kubicę
Pirelli bardzo ceni sobie informacje zwrotne przekazywane przez Roberta Kubicę. Włoski producent był pod wrażeniem opinii krakowianina już przed kilkoma laty, gdy ten brał udział w programie testowym jako rezerwowy Williamsa. Dlatego teraz firma miała prosić Alfę Romeo, by to właśnie Kubica był zaangażowany w prace nad mieszankami.
Sam Kubica w rozmowie z Eleven Sports przy okazji GP Hiszpanii stwierdził, że "niektórzy ludzie będą zadowoleni, że to właśnie ja będę jeździł".
- To ważny test, bo musimy mieć informacje jak najszybciej na temat opon. Ogumienie w motorsporcie i zwłaszcza w F1 jest bardzo ważne. Musimy zebrać jak najwięcej danych - dodawał Kubica, który był wyznaczony do jazd również w sezonie 2020, ale trzeba je było odwołać z powodu COVID-19.
Wtorkowe i środowe jazdy są też ważne dla Alfy Romeo. Zespół z Hinwil myślami jest już coraz bardziej w sezonie 2022, który stanowi dla niego szansę na dołączenie do środka stawki F1 i walkę o coś więcej. Dlatego Kubica musi zebrać jak najbardziej szczegółowe opinie, które przydadzą się inżynierom przy projektowaniu przełomowego bolidu na przyszły rok.
Misja Kubicy nie jest jednak łatwa. 18-calowe koła nie mieszczą się w obecnych konstrukcjach bolidów F1, dlatego też Alfa Romeo musiała przerobić jeden ze starszych modeli. Wydała na to kilkadziesiąt tysięcy euro, ale ma to być inwestycja, która zaprocentuje w przyszłości. Dość powiedzieć, że z obecnej stawki F1 tzw. mule cara nie przygotował jedynie Williams, który tym samym nie weźmie udziału w testach opon Pirelli.
- Testowanie 18-calowych opon w bolidzie, który został zbudowany dla 13-calowych, nie będzie idealne. Został jednak odpowiednio przebudowany i jestem ciekaw jak to się będzie zachowywało - przyznał Kubica w Eleven Sports.
Robert Kubica tajną bronią Alfy Romeo
Program testowy Pirelli ma to do siebie, że Kubica i Alfa Romeo będą działać we wtorek i środę po omacku. Zespół nie może wykorzystywać jazd do sprawdzania nowych elementów w bolidzie, nie zna też dokładnej specyfikacji testowanego ogumienia.
Kierowca, czyli w tym przypadku Kubica, nie może też publicznie wypowiadać opinii na temat nowych opon. Kibice nie poznają czasów krakowianina, ani rodzaju testowanych mieszanek. Pirelli zwykło na zakończenie dnia podawać jedynie ogólną liczbę okrążeń, jaką pokonali dani kierowcy.
- Nie wiem jaki mam program. To są testy Pirelli. Będziemy wykonywać ich program. Wykonamy to, co ich interesuje - stwierdził Kubica.
Na doświadczenie Kubicy w tej sytuacji liczy nie tylko Pirelli, ale też Alfa Romeo. - Opinie techniczne Roberta będą dla nas kluczowe podczas testów opon na 2022 roku. Jesteśmy w trakcie bardzo zaciętej walki w środku stawki F1 i każdy wysiłek naszej grupy utalentowanych kierowców może być tajną bronią, dzięki której będziemy mogli pójść naprzód - ocenił Frederic Vasseur, szef Alfy Romeo.
Co da zmiana kół?
Formuła 1 szykowała się do zmiany rozmiaru kół od lat. Chociaż w samochodach osobowych 13-calowe obręcze dawno odeszły w niepamięć, to królowa motorsportu pozostawała im wierna. Niektórzy przejście na 18-calowe koła tłumaczą względami marketingowymi. Jeszcze inni - kwestią bezpieczeństwa.
W ostatnich miesiącach Pirelli jest regularnie krytykowane za opony, które nie nadążają za rozwojem bolidów i generowanym przez nie dociskiem. Dość powiedzieć, że ogumienie szykowane na sezon 2020 zostało odrzucone przez ekipy i Włosi musieli dostarczać gumy z roku 2019. Również ze względów bezpieczeństwa obcięto fragment podłogi w bolidach w tym roku, aby opony nie pracowały pod taką presją.
Niskoprofilowe opony mają lepiej wyglądać (efekt marketingowy), ale też zapewniać większe bezpieczeństwo, bo taka guma po ewentualnym oderwaniu od bolidu odbija się dużo słabiej od asfaltu. Jest to podyktowane tym, że jej ścianki są mniejsze.
Są też gorsze wiadomości. Przejście na 18-calowe koła oznacza, że od roku 2022 bolidy F1 znów nabiorą na wadze. Za sprawą nowych obręczy zyskają sporo dodatkowych kilogramów. To nie spodoba się Kubicy, który już kilka lat temu po powrocie za kierownicę Williamsa mówił, że obecne konstrukcje przypominają... autobusy.
- Samochody mają jakieś 60 kg nadwagi. W wolnych zakrętach pojazd zaczyna przypominać autobus. W szybkich łukach brakuje mu za to zwrotności. Dlatego trzeba obierać inne linie do jazdy. Kiedyś maszyny ważyły 605 kg i miały dodatkowe 50 kg balastu na pokładzie - mówił Kubica w roku 2018.
W sezonie 2022 bolid F1 może ważyć nawet 778 kg. To kolosalna zmiana.
Czytaj także:
Red Bull nie traci wiary w tytuł mistrzowski
Kolejne postępy w Williamsie