Od Jamesa Bonda do pracy w F1. Aston Martin dał szansę kobiecie

Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Jessica Hawkins
Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Jessica Hawkins

Jessica Hawkins ma na swoim koncie występ w filmie "No Time to Die" opowiadającym historię Jamesa Bonda, gdzie pełniła rolę dublera. Brytyjka została doceniona przez Aston Martina, który zatrudnił ją do swojej ekipy F1.

Jessica Hawkins na co dzień ściga się w W Series, czyli damskiej Formule 1. Jako że rywalizacja w tej kategorii wyścigowej nie przynosi oszałamiających środków, to Brytyjka dorabia poza motorsportem. Jako dubler występuje w filmach akcji. Na swoim koncie ma m.in. udział w niezaprezentowanym jeszcze filmie o Jamesie Bondzie - "No Time to Die".

Jako że fikcyjny brytyjski agent w filmach korzysta z samochodów produkcji Aston Martina, to zespół F1 z siedzibą w Silverstone postanowił wykorzystać oba fakty. W środę Hawkins została oficjalnie przedstawiona jako pracownik i ambasador brytyjskiej ekipy.

Aston Martin nie sprecyzował roli 26-latki w codziennej pracy ekipy F1. Zespół poinformował jedynie, że Hawkins będzie pomagać w imprezach sponsorskich, a także będzie "współpracować na różnych płaszczyznach".

- Uwielbiam driftować samochodami. Jazda bokiem jest dla mnie tak samo ekscytująca, jak wyścigi. Nie boję się ciężkiej pracy. Chcę przy tym podziękować promotorom W Series, bo bez ich wysiłków umieszczenie kobiet na motorsportowej mapie nie byłoby możliwe w tak krótkim okresie - powiedziała Brytyjka, która ma na swoim koncie popisy dublerskie również w serii "Szybcy i wściekli".

Hawkins to kolejna kobieta ze świata W Series, która dostaje szansę w F1. Już w roku 2019 Williams zatrudnił w roli kierowcy rozwojowego Jamie Chadwick. Brytyjka otrzymała m.in. szansę pracy w symulatorze ekipy z Grove. Chadwick w tamtym sezonie została mistrzynią damskiej F1.

Czytaj także:
Kubica zablokował tor w Monako. Teraz się z tego śmieje
Kolejny wyścig z kibicami? Padła propozycja

ZOBACZ WIDEO: #dziejsiewsporcie: wypadek za wypadkiem. Tak wyglądał wyścig w Genk

Komentarze (0)