Odkąd Daniel Ricciardo w roku 2019 opuścił Red Bull Racing, "czerwone byki" mają problem ze znalezieniem kierowcy, który byłby w stanie prezentować poziom zbliżony do Maxa Verstappena. Z jazdą bolidem z Milton Keynes nie poradzili sobie Pierre Gasly oraz Alexander Albon.
Przed sezonem 2021 na podjęcie trudnego wyzwania zdecydował się Sergio Perez. 31-latek zapowiadał, że będzie potrzebował kilku weekendów F1, aby zintegrować się z nowym otoczeniem. Wydaje się jednak, że po GP Monako taryfa ulgowa w Red Bullu skończyła się.
Ekipa wymaga od Pereza jak najlepszych wyników, bo Verstappen walczy o tytuł mistrzowski w Formule 1 i potrzebuje wsparcia ze strony drugiego bolidu. - To może być decydujący czynnik w walce o mistrzostwo - stwierdził w "Sport Bildzie" Helmut Marko, doradca Red Bulla.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazda tenisa na korcie w zaawansowanej ciąży! "Sprawdziłam, czy wciąż to mam"
- Perez, jak dotąd, był po prostu za słaby. Zwłaszcza w kwalifikacjach. Gdyby prezentował tempo na równi z Bottasem, to nie wydaje mi się, że Mercedes byłby w stanie zastosować strategię dwóch pit-stopów w GP Hiszpanii. Słabe wyniki Pereza to obecnie nasza największa wada - dodał Marko.
Mimo słabszej jazdy Pereza, Red Bull wierzy w zdobycie tytułu w tym sezonie i przerwanie dominacji Mercedesa, która trwa od roku 2014. Pomaga mu w tym decyzja niemieckiej ekipy, która w pełni poświęciła się już nowemu bolidowi na sezon 2022. - My dostrzegamy naszą szansę na tytuł. Zmobilizujemy wszystkie nasze rezerwy i możliwości, aby osiągnąć ten cel - stwierdził 78-letni Austriak.
Zdaniem Marko, kluczem do zdobycia tytułu będzie też dojrzała jazda Verstappena. Holender w ostatnich wyścigach imponował regularnością. - Nauczył się, że najważniejszy jest cały pakiet, że nie wybucha się po jednej wpadce albo gdy nie jest się szybkim. Jednak sezon jest długi. Oby Max miał większe rezerwy rozwoju niż Hamilton, który w tym roku pojechał już dwa niewiarygodnie dobre wyścigi - podsumował doradca Red Bulla.
Czytaj także:
Red Bull nie obawia się gróźb Mercedesa
Transfer George'a Russella niemal pewny