Za Mercedesem dwa trudne weekendy, przez które sytuacja Niemców w Formule 1 skomplikowała się. Zwłaszcza w klasyfikacji konstruktorów, gdzie Red Bull Racing zapewnił już sobie 26 punktów przewagi nad niemiecką ekipą. Na sytuację wpłynęły kiepskie występy w GP Monako i GP Azerbejdżanu.
W Monako zespół z Brackley sam utrudnił sobie życie, bo zepsuł pit-stop Valtteriego Bottasa, przez co pozbawił Fina niemal pewnego drugiego miejsca. Od początku weekendu w księstwie problemy z bolidem miał za to Lewis Hamilton, któremu zespół nie pomógł kompletnie nietrafioną strategią.
W GP Azerbejdżanu Bottas i Hamilton również nie prezentowali tempa w treningach. Zmiana ustawień w bolidzie przyniosła jednak poprawę u Brytyjczyka. Tyle że Hamilton wskutek własnego błędu sam wykluczył się z walki o punkty w Baku. Mimo to, krytyka Toto Wolffa po wyścigu skupiła się na Bottasie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jest moc. Nietypowy trening Wildera
- Bottas zasugerował, że może zespół powinien mu zmienić podwozie, bo jego bolid może się różnić od tego, jaki ma Lewis. Toto odparł na to, że nie, że Hamilton jest o wiele szybszy, bo ma większą wiarę w bolid - zauważył komentator Aleksiej Popow, którego cytuje agencja GNN.
- To wygląda głupio. Po Monako pierwszym komentarzem Wolffa była krytyka Bottasa za to, że nie ustawił się odpowiednio podczas pit-stopu i przez to mechanicy nie zdjęli jego koła. Potem okazało się, że Bottas na felernym pit-stopie ustawił się lepiej niż wszyscy inni kierowcy - dodał Popow.
Rosyjski komentator podkreślił, że szef Mercedesa nie traktuje obu swoich kierowców tak samo. - Gdy Hamilton popełni błąd, to Wolff temu zaprzecza. W Azerbejdżanie Lewis wyłączył sobie hamulce, ale Toto wychodzi do mediów i mówi, że Hamilton został do tego zmuszony przez Pereza - stwierdził ekspert.
- Wszyscy zaczynaja się z tego śmiać. Oczywiście Bottasowi nie jest do śmiechu, bo pewnie coraz bardziej czuje się wyrzutkiem w zespole. Cokolwiek zrobi, to jest jego wina. Jeśli coś mu się układa, to nie dzięki własnej pracy, a dzięki zespołowi - podsumował Popow.
Czytaj także:
Valtteri Bottas odpiera krytykę
Szef Mercedesa "grilluje" pracowników