Valtteri Bottas przy okazji GP Francji rzucał przez radio przekleństwami i nie ukrywał swojej frustracji. Zwłaszcza że przed wyścigiem Fin miał mówić zespołowi, że strategia z dwoma pit-stopami będzie znacznie korzystniejsza. Tymczasem ekipa postawiła na tylko jeden postój u mechaników, co wykorzystali rywale z Red Bull Racing.
- Dlaczego Bottas nie mówił tego wcześniej? Powinien był powiedzieć to zespołowi w połowie wyścigu, a nie w momencie, gdy było już za późno. Wygląda to tak, że on nie ma wystarczającej pozycji w zespole, by skutecznie załatwiać sprawy - stwierdził w Ziggo Sport Robert Doornbos, były kierowca F1.
Holender zauważył też, że Mercedes zaspał w końcówce, kiedy to Valtteri Bottas mógł zmienić opony na świeże i postarać się o dodatkowy punkt dla autora najszybszego okrążenia. Tego jednak nie zrobiono, więc zdobycz przypadła Maxowi Verstappenowi.
ZOBACZ WIDEO: Paweł Fajdek startował z kontuzją? Zawodnik uspokaja kibiców!
- Dlaczego się na to nie zdecydowano? To był dziwny ruch. Moim zdaniem, on od dawna wie, że nie będzie go w Mercedesie w przyszłym roku. Może dlatego ekipa ma takie problemy z komunikacją? Wygląda na to, że nie ma tam też dobrej atmosfery - dodał Doornbos.
Argumentów na obronę Bottasa nie widzi też Ralf Schumacher, zdaniem którego osiągi 31-latka "są po prostu niewystarczająco dobre". - Dla Mercedesa to nowa sytuacja, bo w ostatnich latach nie miał praktycznie rywali. Z tego powodu każdy błąd tworzy duży problem - stwierdził Niemiec w RTL.
Schumacher nie zgadza się jednak z sugestiami, że Mercedes powinien pomyśleć nad zwolnieniem Bottasa jeszcze w trakcie sezonu 2021. - Jeśli osiąga takie tempo jak w zeszły weekend lub w Monako, to nie widzę powodu, by doszło do zmiany. Można by to rozważyć dopiero w momencie, gdyby jego wyniki stały się jeszcze gorsze - podsumował były kierowca F1.
Czytaj także:
W nim Alfa Romeo widzi przyszłość
Max Verstappen w drodze po tytuł