Po tym jak przed tygodniem Max Verstappen nie dał żadnych szans Lewisowi Hamiltonowi w GP Styrii, aktualny mistrz świata Formuły 1 twierdził, że dogonienie kierowcy Red Bull Racing jest "niemożliwe", a bolid "czerwonych byków" jest szybszy od Mercedesa o 0,2-0,3 s na okrążeniu.
Tymczasem w drugim treningu przed GP Austrii, które również odbywa się na Red Bull Ringu, Hamilton był najszybszy. To Brytyjczyk uzyskał czas o ponad 0,2 s lepszy od Verstappena. - Red Bull ukrywa swoje tempo - stwierdził 36-latek, którego cytuje motorsport.com.
- Zrobiliśmy ledwie mały postęp. Myślę, że Red Bull nadal ma 0,2 s przewagi, może 0,15 s na okrążeniu. Poszliśmy we właściwym kierunku, ale nie na tyle, aby zamknąć lukę do Red Bulla. Spodziewam się, że oni w sobotę podkręcą tempo. Mają tryb kwalifikacyjny w silniku, taki jak my mieliśmy kiedyś. Muszę zapytać moich inżynierów, skąd Red Bull ma coś takiego - dodał Hamilton.
To właśnie Mercedes opatentował tzw. tryb kwalifikacyjny, który pozwalał silnikowi na podkręcenie mocy na jednym, dwóch okrążeniach. Stosowanie takich systemów w F1 zostało jednak zakazane.
- Dlatego jest imponujące tempo, jakie ma Red Bull. My musimy ciężko pracować, aby zobaczyć, czy jesteśmy w stanie ich dogonić - powiedział kierowca Mercedesa.
Hamilton zdradził też, że w pierwszym treningu korzystał z ustawień, które wcześniej testował w symulatorze Mercedesa. Dopiero w kolejnej sesji ustawił właściwie swoją maszynę. - Próbowałem różnych wariantów, ale nie byłem zadowolony z efektów. W drugim treningu postawiłem na ustawienia podobne do tych, jakie miałem tu przed tygodniem. Ogólnie jestem zadowolony z bolidu. Nie będę już nic zmieniał, bo jeśli coś nie jest zepsute, to nie naprawiaj tego - podsumował.
Czytaj także:
Aston Martin zadał dwa ciosy Red Bullowi
Kierowca F1 z Rosji kibicuje Ukrainie na Euro 2020
ZOBACZ WIDEO: Maja Włoszczowska gotowa na walkę w Tokio. "Trasa będzie bardzo ciężka"