Dobra wiadomość dla zespołu, zła dla Roberta Kubicy. Co oznacza pozostanie Alfy Romeo w F1?

Alfa Romeo zostaje w F1. To już pewna wiadomość. Co to oznacza dla Roberta Kubicy? Szanse na powrót krakowianina do regularnego ścigania zmalały, bo zespół z Hinwil nie będzie musiał szukać na rynku kierowców płacących za starty.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Robert Kubica Materiały prasowe / Alfa Romeo Racing ORLEN / Na zdjęciu: Robert Kubica
Środowy komunikat Alfy Romeo o pozostaniu w Formule 1 nie powinien być zaskoczeniem (szczegóły TUTAJ). Już kilka miesięcy temu pojawiały się informacje, że właściciele Saubera są zadowoleni ze współpracy i chcą nadal korzystać z silników Ferrari w F1. W grę wchodził co najwyżej rebranding i promowanie innej marki z portfolio firmy Stellantis. Do tego na razie jednak nie dojdzie.

Ścisła współpraca ekipy z Hinwil z Alfą Romeo to zła wiadomość dla Roberta Kubicy. Włoski producent samochodów płaci ok. 30 mln dolarów rocznie za obecność w nazwie zespołu, a według ostatnich plotek z F1 - nowa umowa opiewa na jeszcze wyższą kwotę.

Zespół zyskał stabilność

W Sauberze dobrze pamiętają lata kryzysu, gdy po odejściu BMW firma przez kilka lat ledwo wiązała koniec z końcem i spadła na samo dno F1. W niezbyt odległej przeszłości, bo w sezonie 2017, Szwajcarzy zajmowali ostatnie miejsce w stawce z ledwie 5 punktami na koncie. Dopiero fundusze Alfy Romeo, wpompowywane stopniowo od roku 2018, pozwoliły zmieniać fabrykę w Hinwil. Dzięki tym pieniądzom udało się m.in. zbudować nowy symulator, w którym teraz pracuje Robert Kubica.

- Dalsza współpraca pozwoli nam stworzyć stabilne środowisko. Coś, co pokazuje, że jest to prawdziwe partnerstwo wykraczające poza sponsoring - powiedział po podpisaniu nowej umowy Frederic Vasseur, szef ekipy F1 z Hinwil.

Vasseur wie, że Alfa Romeo daje mu spokój. Francuz nie będzie się musiał martwić o braki finansowe w kluczowym momencie dla ekipy. Sezon 2022 to rewolucja techniczna, wraz z którą można znacząco poprawić swoją sytuację w klasyfikacji F1. Z funduszami Alfy Romeo nie ma obaw, że pracownicy nie będą w stanie wykorzystać potencjału nowoczesnego symulatora i tunelu aerodynamicznego.

O zbliżającym się przedłużeniu umowy z Alfą Romeo świadczył też fakt, że w Hinwil od kilku miesięcy trwają też prace nad bolidem na sezon 2022, w które zaangażowany jest Kubica. Porzucenie głównego partnera i postawienie na takim etapie chociażby na konkurencyjny silnik Renault, co lansował chociażby w "Blicku" dziennikarz Roger Benoit, byłoby strzałem w kolano. Jednostka napędowa tworzy bowiem jedność z podwoziem i Szwajcarzy straciliby jedynie czas nagle zmieniając dostawcę maszyn.

Sponsor jest, czas na kierowców

Dalsza współpraca Alfy Romeo z Sauberem determinuje kolejne kroki i tu dochodzimy do momentu, w którym kibicom Roberta Kubicy trzeba przekazać złe wieści. Gdyby firma spod Mediolanu pożegnała F1, to Szwajcarzy byliby zmuszeni szukać funduszy gdzie indziej i być może zwróciliby się do Orlenu, który obecnie jest drugim obok Alfy Romeo sponsorem tytularnym. Do tego jednak nie dojdzie.

Skoro nowa umowa sponsorska opiewa na wyższą kwotę, to należy oczekiwać, że Ferrari zachowało prawo obsadzenia jednego miejsca w stajni z Hinwil. Włosi ten przywilej posiadają od roku 2018, co zapewniło starty w F1 najpierw Charlesowi Leclercowi, a następnie Antonio Giovinazziemu.

To sprawia, że w zespole wolne jest tak naprawdę tylko jedno miejsce. W ostatnich sezonach Alfa Romeo naciskała na to, by zajmował je Kimi Raikkonen. Fin, mając w dorobku tytuł mistrza świata F1 i rzeszę fanów na całym świecie, jest świetnym ambasadorem marki i z radością jest wykorzystywany przez specjalistów od PR-u w materiałach promocyjnych. Jednak coraz gorsze wyniki kierowcy, który wkrótce świętować będzie 42. urodziny, sprawiają, że producent samochodów spod Mediolanu może widzieć we wspieranym przez siebie zespole kogoś innego.

"Utrzymanie składu Raikkonen-Giovinazzi ma sens, jeśli w zespole chcą stabilności przy okazji zmiany przepisów i nowych bolidów, które pojawią się w F1 w przyszłym roku" - ocenił Lawrence Barretto, dziennikarz oficjalnego serwisu F1, który nie widzi Roberta Kubicy w roli etatowego kierowcy Alfy Romeo w sezonie 2022.

Robert Kubica wkrótce świętować będzie 37. urodziny. Jest niewiele młodszy od Kimiego Raikkonena. Jeśli zespół chciałby stawiać na przedstawiciela starej gwardii, to bardziej zrozumiałe byłoby przedłużenie o kolejny sezon umowy Fina.

Barretto widzi jednak inną drogę dla Alfy Romeo - to stawianie na młodych kierowców. "Wprowadzanie nowych talentów jest dla nich atrakcyjne. Są dumni z tego, że byli kojarzeni z tym, że to właśnie u nich zadebiutował Charles Leclerc przed awansem do Ferrari, że zapewnili miejsce do startów Giovinazziemu, który jest jedynym Włochem w stawce F1" - stwierdził dziennikarz serwisu Formula1.com.

Zdaniem Barretto, mieszanka młodości i doświadczenia będzie odpowiednia dla Alfy Romeo w sezonie 2022. Przedstawicielami nowej generacji w ekipie z Hinwil mogą być Callum Ilott albo Robert Shwartzman. Każdy z nich błysnął w niższej serii wyścigowej i jest powiązany z akademią talentów Ferrari.

Czytaj także:
George Russell odniósł się do spekulacji transferowych
Kolejny Schumacher puka do bram F1

Czy Robert Kubica wróci jeszcze do regularnego ścigania w F1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×