Chociaż wariant Delta koronawirusa rozprzestrzenia się po nowych krajach, to rząd Holandii dał zgodę na organizację wyścigu Formuły 1 w Zandvoort na początku września. Oznacza to, że po powrocie z wakacji kierowców F1 czekają trzy rundy z rzędu. Odbędą się one w Belgii, Holandii i we Włoszech.
Problem dotyczy dalszej części sezonu 2021. Formuła 1 chce, aby kampania składała się z 23 wyścigów, bo do takiej liczby zobowiązała się w kontraktach ze sponsorami i telewizjami. Mniejsza liczba rund skutkowałaby koniecznością renegocjacji umów.
Wraz z GP Włoch ma zakończyć się europejska część sezonu. Pod koniec września i na początku października F1 ma zagościć w Rosji, Turcji, Japonii, USA, Meksyku, Brazylii, Arabii Saudyjskiej i Abu Zabi. Ponadto jedno miejsce w kalendarzu jest wolne, a Formuła 1 nadal nie poinformowała kto je zajmie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Strach się bać!". Żona Burneiki pójdzie w jego ślady?!
Jednak Turcja nadal znajduje się na czerwonej liście państw w Wielkiej Brytanii. Powrót z tego kraju do Wielkiej Brytanii wiąże się z dwutygodniową kwarantanną, co byłoby ciosem dla personelu F1. Gwałtownie rośnie też liczba zakażonych koronawirusem w Japonii, gdzie sporej części społeczeństwa nie podobało się m.in. organizowanie igrzysk olimpijskich. Kiepskie sygnały docierają również z Meksyku i Brazylii, które również znajdują się na czerwonej liście Wielkiej Brytanii.
- Słyszę o różnych scenariuszach. Rzeczywistość jest jednak taka, że najprawdopodobniej nikt nie wie, jaka będzie druga część sezonu 2021. To jak gra w szachy. Trzeba patrzyć na to, co się dzieje. Wystarczy, że jeden kraj trafi na czerwoną listę w Wielkiej Brytanii i tworzy się efekt domina - powiedział "Guardianowi" Zak Brown, szef McLarena.
Do niedawna za pewnik brano zorganizowanie dwóch wyścigów F1 na torze COTA w teksańskim Austin, ale tam również koronawirus ponownie staje się problemem. Szpitale zostały zapełnione chorymi na COVID-19, a liczba zakażeń w ciągu dwóch tygodni wzrosła o 134 proc.
W zeszłym roku sytuację uratowała Europa, bo dodatkowe wyścigi zorganizowano w Niemczech (Nurburgring) i we Włoszech (Mugello). "Guardian" informuje, że oba tory nie są zainteresowane pomocą F1 w tym roku. Na dodatek, ze względu na pogodę, ściganie się w tych lokalizacjach w listopadzie jest wykluczone.
Dlatego F1 rozmawia z krajami Bliskiego Wschodu. W kalendarzu może się pojawić Katar, który od lat organizuje wyścigi MotoGP. Niewykluczony jest też drugi wyścig w Bahrajnie, po tym jak tor Sakhir otwierał sezon 2021. Arabia Saudyjska, debiutująca w tym roku w terminarzu F1, również jest gotowa zorganizować dwie rundy.
Czytaj także:
Kara dla Maxa Verstappena kwestią czasu
Decyzja rządu ciosem dla kibiców F1