Przeklęte miejsce. Czy musi wydarzyć się kolejna tragedia?

Twitter / Twitter / Wypadek podczas wyścigu Formuły 2 w Belgii
Twitter / Twitter / Wypadek podczas wyścigu Formuły 2 w Belgii

Przed dwoma laty na Spa-Francorchamps zginął Anthoine Hubert, a Juan Manuel Correa cudem uniknął najgorszego. Od tego momentu na belgijskim torze doszło do kilku fatalnych wypadków. Kierowcy apelują o zmiany, ale nikt ich nie słucha.

W tym artykule dowiesz się o:

Mijają dwa lata, odkąd Anthoine Hubert stracił życie podczas wyścigu Formuły 2 na torze Spa-Francorchamps w Belgii. To wtedy byliśmy świadkami wzruszających obrazków, gdy kierowcy Formuły 1 zbierali się na polach startowych, by oddać hołd młodemu Francuzowi. W środku wydarzeń była jego matka i brat Anthoine'a - płaczący z bólu i rozpaczy.

Już wtedy kierowcy F1 mówili, że sekcja toru między zakrętami Eau Rouge i Raidillon jest niebezpieczna i niedostosowana do realiów współczesnego ścigania. Czy coś się od tego momentu zmieniło? Nie.

W miejscu, gdzie życie stracił Hubert, tylko w ostatnich tygodniach byliśmy świadkami kolejnych dwóch fatalnych wypadków - najpierw w wyścigu długodystansowym ucierpiał tam Jack Aitken, w piątek w kwalifikacjach W Series zderzyło się sześć pań. Aitken wyszedł z karambolu ze złamanym kręgiem i uszkodzonym obojczykiem, panie z siniakami. Pytanie, czy musi dojść do kolejnej tragedii, aby ktoś doszedł do wniosku, że coś należy zrobić z torem Spa-Francorchamps?

ZOBACZ WIDEO: Odważne słowa! Mateusz Gamrot nie gryzie się w język: Gram grubo!

"Wystarczy!"

"Ten zakręt musi się zmienić i jestem bardzo zaskoczony, że jeszcze do tego nie doszło. Wystarczy!" - napisał w mediach społecznościowych po wypadku Aitkena Callum Ilott, który w roku 2019 brał udział w feralnym wyścigu F2.

Rezerwowy Alfy Romeo podkreślał, że na przestrzeni lat kilku jego przyjaciół ucierpiało na Spa-Francorchamps, co jest najlepszym dowodem na to, że problem istnieje. - Wróciłem na ten tor po wypadku z 2019 roku i wrócę ponownie. Jednak to nie znaczy, że skoro coś nie jest wystarczająco dobre, to nie należy tego naprawiać - dodał Ilott.

Wypadek Aitkena sprawił, że już na początku sierpnia dyskutowano na temat tego, czy Formuła 1 może czuć się bezpieczna na Spa-Francorchamps. - W ostatnim okresie podjęto tam wiele prac. Ten tor nadal posiada najwyższy stopień bezpieczeństwa FIA. Z naszej perspektywy, jest bezpieczny - odpowiadał krótko Michael Masi, dyrektor wyścigowy F1.

Sami kierowcy zdają się jednak mieć inne zdanie na ten temat. Aitken, który nadal dochodzi do siebie po wypadku w 24h Spa, jest za przesunięciem band ochronnych w Eau Rouge i Raidillon. Brytyjczyk zwraca uwagę na to, że kierowcy w tym miejscu przejeżdżają z pedałem gazu maksymalnie wciśniętym w podłogę.

Jeśli wypadną z toru, to siła uderzenia o bandy jest ogromna. Co gorsza, istnieje ryzyko odbicia bolidu i powrotu na tor, co miało miejsce w przypadku Huberta, który następnie został trafiony przez kolejne bolidy. - To delikatny temat, bo na przestrzeni lat mieliśmy tam kilka poważnych incydentów. To zawsze było niebezpieczne miejsce - powiedział Aitken w rozmowie z racingnews365.com.

- To szybki zakręt, który na końcu jest ślepy. Po prawej stronie jest dość miejsca i nie widzę tam potrzeby zmian. Gorzej jest po lewej, gdzie ja miałem wypadek. Tam nie ma miejsca i czasu, by zwolnić. Gdy wjeżdżasz pod górę, to brakuje tam większego pobocza - dodał Aitken.

Spa-Francorchamps prześladowane przez los

Belgijski obiekt nie ma ostatnio dobrej passy. Trzy miesiące temu, gdy przez region Ardenów przechodziły ulewne deszcze, doszło do częściowego zarwania się asfaltu. Prace naprawcze wykonano bardzo szybko, w kilku miejscach na torze jest nowa nawierzchnia. Spa-Francorchamps ucierpiało też w połowie lipca, gdy doszło do powodzi w Belgii, Niemczech i Holandii. Wtedy pod wodą znalazły się drogi dojazdowe do toru, zalane zostały też niektóre pomieszczenia.

Żywioł doprowadził do częściowej wymiany asfaltu m.in. w Eau Rouge, co zdaniem Lewisa Hamiltona nie poprawiło bezpieczeństwa. - To wspaniały tor, ale w Eau Rouge mamy teraz ogromne koleiny. Trochę zrujnowali tę wymianę asfaltu. Pojawiło się tam ogromne wybrzuszenie, którego wcześniej nie było. Czuć to podczas jazdy bolidem. Zakładam, że to naprawią - powiedział motorsport.com aktualny mistrz świata F1.

Po fatalnym wypadku w W Series do tablicy wywołany został po raz kolejny Aitken. "Wskazywałem na to palcem i widzicie, miałem rację. Musimy być cholernie wdzięczni, że wszystkie dziewczyny są całe. Jestem prawie pewien, że teraz wszyscy zrozumieli, że coś musi się zmienić" - napisał rezerwowy Williamsa na Twitterze.

"Eau Rouge musi się zmienić. Nie chcę w to wchodzić zbyt głęboko, ale praktycznie podczas każdego weekendu wyścigowego widzimy poważne wypadki w tym samym miejscu. Tego nie można ignorować i udawać, że nic się nie dzieje" - dodał z kolei Guanyu Zhou, wicelider Formuły 2 aspirujący do jazdy w Formule 1 w przyszłym roku.

Przerwana misja Nathalie Maillet

Niedawno Nathalie Maillet ogłosiła plan gruntownej renowacji toru Spa-Francorchamps. Inwestycja za 80 mln euro ma doprowadzić do poszerzenia pułapek żwirowych w niektórych miejscach, żwir pojawi się też w krytykowanym przez kierowców Eau Rouge i Raidillon.

Wiadomo już jednak, że Maillet nie dokończy misji. Przed dwoma tygodniami szefowa toru Spa-Francorchamps została zamordowana przez męża w swoim domu w Gouvy. Z tego powodu podczas tegorocznego GP Belgii flagi na terenie obiektu są opuszczone do połowy.

Problem polega na tym, że wysypanie żwiru w miejscu, gdzie regularnie dochodzi do wypadków na Spa-Francorchamps, wiele nie pomoże. - Ze względu na to, że bandy nie są tam wystarczająco głęboko ustawione. Gdy masz wypadek, wyrzuca się z powrotem na tor i ustawia prosto na linii ognia - stwierdził Aitken.

- Rozmawiałem już z ludźmi z FIA, by sprawdzić, czy można coś zrobić z perspektywy kierowców. Nie jestem projektantem torów, nie wiem jakie wyzwania wiążą się z tym zakrętem, jeśli chodzi o ewentualne przesuwanie band. Żwir jednak nie pomoże, gdy pędzisz 200-250 km/h, a bandy są 5-10 metrów od toru. Żwir może nawet pogorszyć sytuację, bo najechanie na niego doprowadzi do uniesienia się pyłu, który ograniczy widoczność - ocenił Aitken.

Pozostaje mieć nadzieję, że ktoś wsłucha się w opinię kierowców i w końcu doprowadzi do niezbędnych zmian na Spa-Francorchamps. Nawet kosztem wydania milionów dolarów. W końcu ludzkie życie jest bezcenne.

Czytaj także:
Fatalny karambol na torze w Belgii. Można mówić o cudzie
Zespół Roberta Kubicy wydał oświadczenie

Źródło artykułu: