Meteorolodzy zapowiadali, że GP Belgii rozgrywane będzie w strugach deszczu. Williams uwierzył synoptykom i ustawił bolidy swoich kierowców na takie warunki. Zespół z Grove nie bał się przy tym ryzyka. Już na początku Q1, gdy inni wyjeżdżali na tor na oponach w pełni deszczowych, George Russell i Nicholas Latifi korzystali z przejściówek.
Ryzyko się opłaciło, bo Russell przedarł się do Q3 i dość niespodziewanie włączył się do walki o pole position. Gdy Brytyjczyk pokonał Lewisa Hamiltona o 0,013 s, wydawało się, że wygra kwalifikacje do GP Belgii. Ostatecznie jego wynik poprawił jednak Max Verstappen.
- Szczerze mówiąc, nawet nie wiem, co powiedzieć. Wykonaliśmy dobrą robotę już w momencie wyjścia z Q1, biorąc pod uwagę w jakiej formie byliśmy w piątek. Tymczasem jesteśmy w pierwszym rzędzie - powiedział w Sky Sports kierowca Williamsa.
- Chłopcy z zespołu wykonali niesamowitą robotę. Zawsze wyjeżdżaliśmy na tor we właściwym czasie, z właściwymi oponami. Do tego bolid spisywał się świetnie i miałem do niego pełne zaufanie. Jestem też dość pewny swego przed niedzielnym wyścigiem - dodał Russell.
Dla Williamsa to kontynuacja dobrej passy. Przed przerwą wakacyjną zespół zdobył 10 punktów w GP Węgier, które również było rozgrywane w loteryjnych warunkach. Świetne tempo Russella sprawiło, że po raz pierwszy od roku 2017 brytyjska ekipa cieszy się z pierwszego rzędu startowego.
- Miałem to szczęście, że nie miałem nic do stracenia. Byliśmy w Q3, co dla nas nie jest normą. Po prostu musieliśmy zaryzykować. Uruchomiliśmy silnik w maksymalnym trybie pracy na ostatnim okrążeniu i stwierdziliśmy, że co ma być, to będzie. Jednak punkty zdobywa się w niedzielę i muszę o nie powalczyć - podsumował Russell.
Czytaj także:
Fatalny karambol na torze w Belgii. Można mówić o cudzie
Zespół Roberta Kubicy wydał oświadczenie
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska mistrzyni i 110 kg ciężaru. Jest moc!