Mercedes próbuje zablokować transfer kierowcy. Brudne zagrywki w F1

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Alexander Albon
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Alexander Albon

Alexander Albon odebrał cztery telefony od osób związanych z Mercedesem, które nakłaniały go do odrzucenia oferty Williamsa. Niemcy mają w tym swój interes, bo chcą w Grove umieścić Nycka de Vriesa, który równocześnie łączony jest z Alfą Romeo.

- Mam nadzieję, że Mercedes nie zablokuje transferu Albona do Williamsa. Byłoby szkoda, gdyby kierowca z takim talentem zapłacił za to, że przynależy do rodziny Red Bulla. Oby do tego nie doszło, ale ludzie z Mercedesa cztery razy dzwonili do Alexa i mówili mu, by nie przechodził do Williamsa - powiedział Sky Sports Christian Horner, szef Red Bull Racing.

Szef "czerwonych byków" był brutalnie szczery, ale tak wygląda świat transferów w Formule 1 zza kulis. Obecnie ciekawe i wolne miejsca w stawce są jedynie w Alfie Romeo i Williamsie. Chętnych jest znacznie więcej niż dostępnych bolidów, stąd też chwyty poniżej pasa. Na marginesie można dodać, że z walki o fotel w tej sytuacji odpadł Robert Kubica.

Dlaczego ludzie z Mercedesa mieliby dzwonić do Alexandra Albona? Odpowiedź jest prosta. Williams ma tylko jedno wolne miejsce, bo drugie obiecał już Nicholasowi Latifiemu, który wnosi do zespołu pokaźne wsparcie sponsorskie. Jeśli ekipa postawi na Albona, to nie trafi do niej Nyck de Vries - były mistrz Formuły 2, a obecnie mistrz świata Formuły E. Holender wygrał elektryczną serię w barwach... Mercedesa.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramka-marzenie! Można oglądać do znudzenia

- Dla nas najważniejsze jest to, aby Nyck pozostał w rodzinie Mercedesa. Nie chcę go stracić przed kolejnym sezonem Formuły E, ale też nie zablokuję mu możliwości startów w Formule 1 - powiedział motorsport.com Toto Wolff.

Austriak ma tutaj swój interes. Nie jest tajemnicą, że 26-letni de Vries posiada spory talent. Holender nigdy nie miał jednak wsparcia sponsorskiego, przez co nie dostał żadnej szansy w królowej motorsportu. Z jego pokolenia z F2 do F1 trafiali niejednokrotnie gorsi kierowcy, ale gwarantujący przy tym finanse. Dlatego po zdobyciu tytułu w F2 kierowca z Holandii skierował się do elektrycznej serii wyścigowej.

Szef Mercedesa jest świadom możliwości de Vriesa, który w niedalekiej przyszłości może być nawet kandydatem do jazdy w Mercedesie. Kontrakt Lewisa Hamiltona wygasa po sezonie 2023, więc Holender mógłby trafić do niemieckiej stajni jako kierowca numer dwa - idealne uzupełnienie dla George'a Russella, z którym ścigał się już wspólnie w niższych seriach wyścigowych.

Jeśli Albon trafi do Williamsa, to de Vries może wylądować w Alfie Romeo. W tym przypadku mowa o zespole ściśle współpracującym z Ferrari, a to oznaczać będzie, że Toto Wolff straci kontrolę nad losami swojego podopiecznego. Austriak chce uniknąć tej sytuacji. Jednak Red Bull jest mocno zdeterminowany, by umieścić Albona w stajni z Grove. Doszło nawet do tego, że Horner zaoferował Brytyjczykom dostarczanie silników począwszy od roku 2025. Wtedy wygaśnie umowa Williamsa z... Mercedesem.

- Będziemy niezależnym producentem, więc będą mogli umieścić dowolną etykietę na tym silniku i zyskać na tym. To jest dobre dla F1. Najważniejsze, aby nasza jednostka napędowa była konkurencyjna - stwierdził Horner.

Czytaj także:
Lewis Hamilton wściekły na Mercedesa
Max Verstappen nie zatrzyma buczenia kibiców

Komentarze (0)