W ubiegłym tygodniu Mercedes pochwalił się umową sponsorską z Kingspan i wywołał tym samym ogromną burzę w Wielkiej Brytanii. Firma wyprodukowała bowiem płyty piankowe, które wykorzystano do budowy wieżowca Grenfell Tower w Londynie. Budynek spłonął w roku 2017. W pożarze zginęły 72 osoby, ranne zostały kolejne 74 - w tym polska rodzina.
Badania wykazały, że płyty produkowane przez Kingspan nie spełniają wymogów przeciwpożarowych i sprawiły, że ogień szybciej rozprzestrzenił się po elewacji. Dlatego rodziny ofiar i przedstawiciele poszkodowanych w pożarze wieżowca apelowali od kilku dni do szefów Mercedesa, by wycofali się z umowy sponsorskiej.
Toto Wolff zapewniał, że ekipa wiedziała o zarzutach względem Kingspan, ale też powoływał się na oficjalne stanowisko firmy. Płyty piankowe miały zostać wykorzystane do budowy Grenfell Tower bez jej wiedzy i stanowiły jedynie 5 proc. konstrukcji. Na dodatek firmie nie postawiono żadnych oficjalnych zarzutów, śledztwo w tej sprawie trwa.
"Daily Mail" twierdzi, że presja środowiska przyniosła skutek, bo Mercedes miał zerwać umowę sponsorską z Kingspan, rezygnując tym samym z 5-6 mln dolarów rocznie, bo na taką kwotę miał opiewać kontrakt. Logotypów tej firmy mamy nie zobaczyć na bolidach Lewisa Hamiltona i Valtteriego Bottasa podczas najbliższego GP Abu Zabi.
Z ustaleń "Daily Mail" wynika, że Mercedes i Kingspan wspólnie doszły do wniosku, że lepiej zerwać umowę sponsorską, bo wywołuje ona więcej kontrowersji niż pożytku dla obu stron.
Być może wpływ na decyzję obu stron miały też słowa Lewisa Hamiltona, który zdystansował się od umowy z Kingspan i podkreślał, że nie odpowiada on za sponsorów Mercedesa. 36-latek nie wykluczał przy tym, że logo kontrowersyjnej firmy nie pojawi się na jego bolidzie w przyszłości.
Również brytyjski rząd nieprzychylnie patrzył na kontrakt sponsorski Mercedesa z Kingspan. Minister Michael Gove sugerował, że władze pomyślą nad wprowadzeniem przepisów, które będą zabraniać promowania się firm, na których ciążą poważne zarzuty i przeciwko którym prowadzone są oficjalne śledztwa.
Czytaj także:
Czy Max Verstappen udźwignie presję? To kluczowe pytanie
Formuła 1 jak UFC. "To było hollywoodzkie show"
ZOBACZ WIDEO: Rewolucja w F1. Robert Kubica mówi o tym, co nas czeka