Kimi Raikkonen postanowił zakończyć długoletnią przygodę z Formułą 1. Latem fiński kierowca ogłosił swoją decyzję, a nieco później Alfa Romeo zakontraktowała w jego miejsce Valtteriego Bottasa. Okazuje się jednak, że 42-latek miał szansę na pozostanie w stajni z Hinwil.
- Na pewno rozmawialibyśmy o dalszej współpracy, aby zrozumieć jego sytuację - powiedział gpfans.com Frederic Vasseur, szef Alfy Romeo.
Raikkonen trafił do Alfy Romeo w sezonie 2019 i spędził w niej trzy ostatnie lata. O ile dla Fina był to powrót do domu, bo to właśnie w szwajcarskim zespole otrzymał szansę debiutu w F1, o tyle na przestrzeni lat zmieniła się sama dyscyplina. To też przyczyniło się do jego decyzji o zakończeniu kariery.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szalony trening Pudzianowskiego. "Gorąco było dziś, -10°C"
- Jest inaczej niż wcześniej. Kiedyś mieliśmy po 16-17 wyścigów w roku. W kolejnym sezonie będzie ich 23. W pewnym momencie jest tak, że mamy 10 rund w ciągu 12 tygodni. To oznacza mnóstwo podróży po świecie, z dala od rodziny. Potrzebujesz w tej sytuacji kogoś w pełni zaangażowanego. To dość ludzkie, że na pewnym etapie chcesz przerzucić stronę w książce i postawić na coś innego - stwierdził Vasseur.
Ostatecznie Alfa Romeo postanowiła wymienić obu kierowców po sezonie 2021, bo miejsce Antonio Giovinazziego zajął Guanyu Zhou. Zdaniem Vasseura, taki skład gwarantuje ekipie odpowiednią dawkę motywacji i determinacji. Francuz zasugerował bowiem, że w tym roku momentami brakowało tego Raikkonenowi i Giovinazziemu.
- Jako zespół musimy mieć gwarancję, że kierowca będzie w pełni zaangażowany i oddany ekipie. Sądzę, że Kimi miał dość inteligentne podejście do tego w tym roku. W pewnym momencie powiedział po prost "ok, spędziłem tu 22 lata i cześć" - podsumował szef Alfy Romeo.
Czytaj także:
Przyszłość Lewisa Hamiltona budzi emocje. "Ma się dobrze"
Ferrari w kryzysie. Skandalista na ratunek Włochom?