Chcą podbić F1. Od razu pojawia się pytanie o Kubicę
Ostatnio w świecie F1 zrobiło się cicho o Panthera Team Asia. Zespół chciał dołączyć do stawki w roku 2021, ale jego działania wyhamowały po przegłosowaniu zmian w regulaminie. Inwestorzy nie porzucili jednak swoich nadziei.
Wydawać się mogło, że nowy podmiot zrezygnował ze starań o wejście do F1, po tym jak obecne zespoły przegłosowały ważne zmiany w regulaminie. Stanowią one, że nowy gracz musi na starcie wpłacić wpisowe w wysokości 200 mln dolarów. Ma to być dowód na to, że za firmą stoją poważni inwestorzy, a równocześnie forma rekompensaty dla obecnych teamów w związku z pomniejszeniem premii finansowych. Te są bowiem dzielone między wszystkie ekipy.
Tymczasem, jak informuje racingnews365.com, Panthera powołała do swojego zarządu nowego członka. To Paul Fleming, który wcześniej pracował jako globalny szef ds. partnerstw strategicznych w firmie finansowej Barclays. Ma on wykorzystać swoje znajomości, by zebrać dla nowo powstałej ekipy F1 kwotę 200 mln dolarów.
Formuła 1 powiększy się o nowy zespół?
Od kilku lat Formuła 1 liczy dziesięć zespołów. Działania Panthera Team Asia mogą sprawić, że na starcie pojawią się dwa dodatkowe bolidy. - Działamy z zarządem, aby zebrać potrzebną nam kwotę. Paul jest podekscytowany tym projektem i chciał się do niego przyłączyć. Ma kontakty i doświadczenie, stąd powołanie go do zarządu. Mam nadzieję, że odniesiemy sukces - powiedział w rozmowie z racingnews365.com Durand.
Zmodyfikowany regulamin F1 stanowi, że wprawdzie nowy zespół musi wpłacić wpisowe na starcie, ale równocześnie natychmiast zyskuje prawo udziału w zyskach i nagrodach finansowych generowanych przez królową motorsportu. To oznacza, że potencjalni biznesmeni mogą spodziewać się zwrotu z inwestycji w niedalekiej przyszłości.- Dlatego zbieramy pieniądze. Przepisy są, jakie są i nic nie wskazuje na to, aby miały się zmienić w najbliższym czasie. Wszyscy mówią o możliwości zmian po 2025 roku, ale to tylko plotki. Musimy się szykować tak, jakby ich nie było - ocenił Durand.
Dodatkowy zespół w F1 zostałby mile przywitany przez FIA. Światowa federacja dostrzega problem, jakim jest brak odpowiedniej liczby miejsc dla utalentowanych kierowców. W efekcie wielu uznanych zawodników szybko ląduje poza królową motorsportu albo też nigdy nie dostaje w niej szansy.
Duże zainteresowanie sponsorów
Chociaż zebranie 200 mln dolarów przez nowy podmiot może się wydawać "mission impossible", sponsorzy pozytywnie reagują na wizję kreśloną przez Panthera Team Asia i jej szefów. - Ta kwota nie jest czymś, co przeraża ludzi. Wielu z nich rozumie, że to dobra franczyza - wyjawił założyciel ekipy, która na razie posiada swoje biura w Londynie.
Durand zdradził, iż jego pierwsze działania ukierunkowane są na Bliski Wschód i tam szuka partnerów dla swojego przedsięwzięcia. - Mamy tam pewne kontakty, w kilku krajach. Zainteresowanie jest spore, bo i przybywa wyścigów F1 w tym regionie. Na dodatek prezydentem FIA został Mohammed ben Sulayem ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich - wyjawił.
- Rozmawiamy z kilkoma podmiotami, prywatnymi, ale też takimi wspieranymi przez państwo. Zainteresowanie F1 jest bardzo duże. Zebranie wymaganej kwoty nie będzie łatwe, ale wznowiliśmy ważne rozmowy z dużymi sponsorami i to cieszy - dodał.- W zależności od inwestora, lokalizacja zespołu może się zmienić. Jeśli zyskamy środki z Malezji, to będzie to malezyjska ekipa. Może być jednak inaczej. To jest interesujący rynek. Rozmawialiśmy też z niektórymi firmami z USA. Dyskusje były ciekawe, ale na razie nie ma tematu, by przenieść nasze zainteresowanie ze Wschodu na Zachód - zdradził szef Panthera Team Asia.
Kto partnerem? Jacy kierowcy?
Wiadomym jest, że na współpracę z Pantherą gotowi są szefowie Alpine. Francuski zespół obecnie nie ma żadnego partnera w F1 i produkuje silniki wyłącznie na swój użytek. Nawiązanie sojuszu z nowym podmiotem stanowiłoby dla Alpine szansę na posiadanie większej ilości danych. Współpraca miałaby mieć charakter ścisły, tak jak to wygląda w przypadku Haasa i Ferrari. Oznacza to, że Panthera kupowałaby część gotowych elementów u Francuzów.
- Formuła 1 jest tak skomplikowana, że nie można zacząć od zera. Mamy dobry kontakt z Renault (właściciel Alpine - dop. aut.). Nawiązaliśmy kontakty w przeszłości. W tej firmie doszło do wielu zmian, ale z tego, co wiemy, to nadal są zainteresowani partnerstwem z Pantherą. To jest coś, co musimy pchnąć do przodu, gdy pieniądze będą leżeć na stole - powiedział Durand.
Gdy pojawiały się pierwsze informacje o założeniu nowej ekipy, część polskich kibiców dostrzegała w nich nadzieję na powrót Roberta Kubicy do regularnego ścigania w F1. Zwłaszcza że Panthera Team Asia będzie potrzebować sponsorów, a partnerem krakowianina od kilku lat jest Orlen. Durand na razie nie myśli jednak o kierowcach, bo nie wie, w którym momencie jego projekt będzie gotowy.
Biorąc pod uwagę ukierunkowanie na Wschód, bez wątpienia ciekawą opcją dla Panthera Team Asia będzie Guanyu Zhou. Chiński kierowca podpisał kontrakt na sezon 2022 z Alfą Romeo. Stał się tym samym pierwszym z Państwa Środka w F1, co będzie napędzać popularność dyscypliny w Chinach i Azji.
Czytaj także:
Robert Kubica szykuje się do sezonu. Jego zespół pokazał zdjęcie
Nowe wieści ws. Lewisa Hamiltona. Mercedes może spać spokojnie?
-
A my swoje Zgłoś komentarz
mega inteligentnego szofera. Sam Robert na łamach poczytnego brukowca ,,Culo di Cavallo" powiedział, cyt. Każda szansa startu za kierownicą bolidu F1 stanowi dla mnie nie lada stres. Stres ten potęgują durne wypociny niejakiego Kuczery na łamach SF. Dlatego po prostu to nie wychodzi. Jeżdżę coraz gorzej, bo ten pseudo redaktor dmucha balonik swoich marzeń do gigantycznych rozmiarów i nie jestem w stanie sprostać jego wyimaginowanym wymaganiom. Dlatego zwracam się z żądaniem zaprzestania pisania dyrdymałów na mój temat, powiedział krakowianin. To mi nie pomaga i przedstawia mnie w coraz gorszym świetle. Przez co drastycznie zmalało grono moich wiernych fanów. Teraz jest już ich tylko kilku. Trzech w Polsce i czterech w Monako, zakończył rozmowę z włoską gazetą Robert.