Formuła 1 wprowadziła niedawno przepisy, które prowadzić mają do wyrównania rywalizacji. Za ich sprawą zespoły z końca stawki mogą spędzać więcej czasu w tunelu aerodynamicznym, aby nadgonić dystans do czołówki F1. Przed sezonem 2022 na nowym rozwiązaniu może skorzystać Ferrari. Włosi mają za sobą dwie mocno nieudane kampanie.
Zwłaszcza w sezonie 2020 włoskiej ekipie nie wiodło się najlepiej, bo zajęła dopiero szóste miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1. To przełożyło się na większą liczbę godzin w tunelu aerodynamicznym względem Mercedesa czy Red Bull Racing.
- Możliwość spędzenia większej ilości czasu w tunelu aerodynamicznym jest czymś, co trzeba mieć na uwadze. Ta przewaga może wynosić nawet kilka dziesiątych - powiedział Toto Wolff, szef Mercedesa, cytowany przez racingnews365.com.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: syn gwiazdy NBA skradł show!
- Jesteśmy częścią tych regulacji. To dobrze, że pojawia się konkurencja. Ciekawie będzie zobaczyć, w którym miejscu znajdują się dane zespoły - dodał Austriak.
Co więcej, Mercedes i Red Bull Racing do samego końca rywalizowały o tytuł w sezonie 2021, podczas gdy Ferrari nie walczyło o zwycięstwa i od samego początku myślało głównie nad bolidem szykowanym na rok 2022. To kolejna przewaga Włochów względem konkurencji.
- Obecnie nie skreślam żadnego zespołu. Na początku sezonu każda z ekip może być wysoko. Widzieliśmy to w roku 2009, gdy przy okazji zmiany w przepisach Brawn GP wykorzystało podwójny dyfuzor. Jeśli któryś zespół wprowadził jakieś innowacje, odkrył możliwości w przepisach zmieniające zasady gry, to na początku może dyktować tempo - podsumował Wolff.
Ferrari swój ostatni wyścig wygrało we wrześniu 2019 roku. Natomiast z mistrzostwa w Maranello cieszono się w sezonie 2007, gdy najlepszym kierowcą F1 został Kimi Raikkonen. Włosi wierzą, że tegoroczny model F1-75 przerwie 15-letni okres oczekiwania na kolejny tytuł.
Czytaj także:
Ferrari ma za sobą ważne rozmowy. Czy na torze posypią się iskry?
Sezon prawdy Fernando Alonso. To jego ostatnia szansa