To koniec hitu Netfliksa? Zaskakujące słowa

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: start do wyścigu F1
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: start do wyścigu F1

Czy czwarty sezon serialu "Drive to survive", który przedstawia kulisy F1, będzie ostatnim? Niewykluczone. F1 stawia Netfliksowi konkretne warunki. Ich niespełnienie skutkować może zakończeniem produkcji i nawiązaniem współpracy z inną platformą.

Serial "Drive to survive" okazał się hitem Netfliksa, a przy okazji pierwszą produkcją, która w tak efektowny sposób pokazała wydarzenia w świecie sportu zza kulis. Dopiero później drogą Formuły 1 poszli przedstawiciele innych dyscyplin, podpisując umowy z gigantami streamingowymi.

Produkcja Netfliksa nie jest przy tym pozbawiona wad, na co uwagę zwraca część kierowców i kibiców F1. Scenarzyści lubią "podkręcić" niektóre wątki, aby stały się bardziej dramatyczne. Dlatego w najnowszej odsłonie, której premierę zaplanowano na 11 marca, nie zobaczymy Maxa Verstappena.

- Nie ma wątpliwości, że "Drive to survive" miało ogromny wpływ na F1, głównie na pozyskanie nowych kibiców, również na nieznanych dotąd rynkach, takich jak chociażby USA. Tak będzie nadal i mogę wam zdradzić, że musicie być na bieżąco z nowym sezonem, bo miałem już okazję go zobaczyć i jest fantastyczny - powiedział analitykom z Wall Street szef F1, którego cytuje motorsport.com.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: syn gwiazdy NBA skradł show!

Stefano Domenicali podkreślił jednak, że producenci Netfliksa muszą realizować pewne założenia, aby móc otrzymać licencję na kolejne sezony. - Ważne, abyśmy z naszymi przyjaciółmi z Netfliksa mieli pewność, że ten serial ma pewien czynnik wyróżniający - zaznaczył szef F1.

- Jeśli ten serial stanie się po prostu zwykłą platformą, która będzie mówić o F1 i nie dodawać, przy tym żadnej wartości, to może lepiej będzie renegocjować kontrakt, zobaczyć co oferują nam inne firmy niż Netflix. Może pojawi się opcja na zrobienie czegoś innego w przyszłości z kimś innym - dodał Domenicali.

Włoch ma przy tym świadomość, że serial produkowany przez Netfliksa pomógł F1 dotrzeć do nowej, przede wszystkim młodej, widowni. To z kolei przełożyło się na większe zainteresowanie wyścigami. Jednak każda formuła w pewnym momencie się wyczerpuje.

- W pewnym momencie ten serial był numerem jeden w aż 27 krajach. Dla Netfliksa to dość opłacalna produkcja. My wygraliśmy na "Drive to survive" i chcę wierzyć, że Netflix też - skomentował Greg Maffei, szef firmy Liberty Media, do której należy F1.

Czytaj także:
Wiemy, co polska federacja planuje w związku z zawodnikami z Rosji!
Kolejny klub chce ligi bez Rosjan! "To też jest nasza wojna"

Źródło artykułu: