Sankcje go zabolały. Rosyjski miliarder pozbywa się majątku
Jeszcze kilka dni temu Dmitrij Mazepin mógł szczycić się tym, że jego Uralkali jest sponsorem tytularnym Haasa, a syn startuje w F1. Po tym jak oligarcha został objęty sankcjami UE, w popłochu wyprzedaje majątek.
Jakby tego było mało, w tym tygodniu Mazepin wraz z synem znalazł się na liście osób objętych sankcjami UE. Wytłumaczono to faktem, że jego majątek został zbudowany za zgodą Putina, a oligarcha popiera działania prezydenta Rosji.
Sankcje najwidoczniej zabolały Mazepina, bo w sobotę poinformowano, że ten postanowił sprzedać pakiet kontrolny w Basic Chemical Company Uralchem. Do tej pory oligarcha, którego majątek szacowano od 1,3 do nawet 7-8 mld dolarów, posiadał 100 proc. Uralchemu. Teraz w jego rękach jest tylko 48 proc. udziałów.
ZOBACZ WIDEO: Poruszające sceny z kijowskiego metra. Ukraińców odwiedził mer miastaUralchem to grupa skupiająca firmy oferujące produkty chemiczne, w tym nawozy mineralne i saletrę. Jest największym producentem saletry amonowej w Rosji oraz drugim producentem amoniaku i nawozów azotowych w tym kraju. W skład grupy wchodzi m.in. Uralkali.
Mazepin zrezygnował też z funkcji dyrektora generalnego United Chenical Company Uralchem (UCC), spółki zależnej BHC. Na stanowisku zastąpił go Dmitrij Konjajew. Natomiast Dmitrij Tatianin został nowym przewodniczącym rady nadzorczej.
Rosyjski miliarder w ostatnich dniach pozbył się też części sportowego majątku. Po kilku latach zbył akcje zespołu wyścigowego Hitech GP. To w jego barwach startował syn Mazepina w Formule 3 i Formule 2.
W ostatnich dniach Dmitrij i Nikita Mazepinowie zapowiedzieli stworzenie fundacji "We compete as one" ("Rywalizujemy jako jedność"), której zadaniem ma być finansowanie rosyjskich sportowców, objętych zakazem startów w związku z inwazją Rosji na Ukrainę. Oligarcha wyraził też gotowość finansowania procesów sądowych tym zawodnikom, którzy przed międzynarodowym trybunałem będą chcieli dochodzić odszkodowań albo też zmiany decyzji ws. zakazu startów.
Czytaj także:
Wojna mocno wpłynęła na F1. Skutek, którego nikt nie przewidział
Sankcje dotknęły kierowcę F1 z Rosji. "Nie powinno to nikogo dziwić"