Sankcje dotknęły kierowcę F1 z Rosji. "Nie powinno to nikogo dziwić"

Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Nikita Mazepin
Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Nikita Mazepin

Nikita i Dmitrij Mazepinowie zostali objęci sankcjami Unii Europejskiej po inwazji Rosji na Ukrainę. Ten ruch ze strony UE tylko utwierdził Gunthera Steinera w przekonaniu, iż Haas dobrze postąpił zrywając umowę z rosyjskim kierowcą i jego ojcem.

Od ubiegłej soboty Nikita Mazepin nie jest już kierowcą Haasa, a rosyjska firma Uralkali straciła miano sponsora tytularnego amerykańskiego zespołu Formuły 1. Jest to powiązane z inwazją Rosji na Ukrainę. Uralkali należy do Dmitrija Mazepina, ojca Nikity. Oligarcha od lat żyje w dobrych relacjach z Władimirem Putinem, za jego przyzwoleniem miał zbudować swój ogromny majątek.

Chociaż wojna w Ukrainie rozpoczęła się 24 lutego, a niektóre podmioty z Rosji zostały objęte sankcjami Zachodu jeszcze przed pierwszymi bombardowaniami ze strony rosyjskiej armii, to nazwisko Mazepina długo nie widniało na liście podmiotów ukaranych przez UE i inne kraje. W tym tygodniu to się zmieniło.

UE uznała, iż Mazepin i jego syn czerpią korzyści ze współpracy z Kremlem i jawnie wspierają Putina. Zaskoczony tym nie jest Gunther Steiner, szef Haasa. - Myślę, że postąpiliśmy słusznie zrywając kontrakt. Wszystkie te sankcje... Wydaje mi się, że nie powinno to nikogo dziwić. Dlatego utwierdza mnie w to przekonaniu, że podjęliśmy właściwą decyzję - powiedział Steiner, cytowany przez racingnews365.com.

ZOBACZ WIDEO: Poruszające sceny z kijowskiego metra. Ukraińców odwiedził mer miasta

Inne zdanie na ten temat ma Nikita Mazepin. 23-latek w ubiegłą środę zwołał konferencję prasową, na której opowiadał o kulisach rozstania z Haasem. Rosjanin o wyrzuceniu z F1 dowiedział się z mediów, a od tego momentu nie rozmawiał z szefem zespołu.

- Czy widziałem konferencję Nikity? Nie. Obejrzałem jedynie fragment, aby być bardziej precyzyjnym. Czy celowo się z nim nie kontaktowałem? Można powiedzieć, że tak. Powód, dla którego nasz zespół zdecydował się na taki krok, jest bardzo jasny. Nie muszę tu nic dodawać - stwierdził Steiner.

- Nie muszę rozmawiać o tym, co spotkało Nikitę, bo wszyscy wiemy, co za tym stoi. Oczywiście, on nie ponosi winy za to (za wojnę w Ukrainie - dop. aut.), ale okoliczności są takie, jakie są. Nie mogliśmy postąpić inaczej. On po prostu znalazł się w samym środku tego wszystkiego - dodał szef Haasa.

Steiner zdradził wcześniej dziennikarzom, że nie żałuje decyzji o zawarciu umowy sponsorskiej z Uralkali i daniu tym samym szansy jazdy w F1 kierowcy z Rosji. Mazepin senior miał za to przelać na konta amerykańskiej ekipy ok. 25-30 mln dolarów. Niewykluczone, że sprawa będzie miała swój ciąg dalszy, bo rosyjski miliarder chce pozwać Haasa za wypowiedzenie sponsoringu.

Wpływ na decyzję Haasa o zerwaniu współpracy z rodziną Mazepinów mogły mieć nie tylko ich bliskie relacje z Kremlem i Putinem. Kierowca z Moskwy jako jedyny ze stawki F1, co nie powinno zaskakiwać, nie potępił inwazji Rosji na Ukrainę. Na środowej konferencji prasowej również unikał tego tematu, ani razu nie określając tego, co dzieje się na Wschodzie słowem "wojna".

- Ci, którzy nie mieszkają w tej części świata lub nie urodzili się tutaj, widzą tylko część tej historii. Rosjanie albo Ukraińcy widzą ten konflikt na innych płaszczyznach, on nie jest jednowymiarowy. Mam przyjaciół i krewnych, którzy są po jednej i drugiej stronie tego konfliktu. To, o czym rozmawiamy teraz, jest ważne. Jednak trzeba umieć to umieścić w szerszym kontekście - powiedział były już kierowca Haasa.

Czytaj także:
Robert Kubica z Rosjanami nie pojedzie. To już pewne
Ferrari bez rosyjskiego sponsora. Zaskakujące kulisy decyzji