Mercedes przywiózł do Bahrajnu mocno zmodyfikowany bolid, który posiada innowacyjną sekcję boczną, niezwykle ubogą względem rozwiązań stosowanych przez konkurencję. Równocześnie ekipa z Brackley wykorzystała mocowania lusterek, by zamontować na nich elementy aerodynamiczne. To nie spodobało się m.in. szefom Ferrari i Red Bull Racing.
- Zawsze argumentowaliśmy, że lusterka nie powinny pełnić żadnej funkcji aerodynamicznej. Mają tylko służyć kierowcy do patrzenia, co dzieje się za nim. Za chwilę dojdziemy do tego, że będziemy projektować lusterka przypominające statki kosmiczne. Nie sądzę, aby Formuła 1 tego potrzebowała - skomentował Mattia Binotto, szef Ferrari.
Temat lusterek w bolidzie Mercedesa ma zostać przedyskutowany we wtorek na pilnym posiedzeniu Technicznego Komitetu Doradczego F1 (TAC) - informuje motorsport.com. - Na pewno nie chcemy wojny na lusterka - powiedział portalowi Christian Horner, szef Red Bull Racing.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zimowa wyprawa żony skoczka. I to nie byle jaka!
Brytyjczyk podkreślił, że w przeszłości podczas spotkań technicznych w F1 wielokrotnie odbywały się debaty na ten temat i za każdym razem podkreślano, iż lusterka nie mogą pełnić żadnej funkcji aerodynamicznej.
Jak zdradził Nikolas Tombazis, problem wynika z niejasnego sformułowania przepisów. W regulaminie lusterka nie są klasyfikowane jako element podwozia, co pozwala zachować pewną tolerancję pod względem ich projektu. - Jeśli widzimy, że zespół wykorzystuje ten zapis jako wymówkę, to nie pozwalamy na taki kształt lusterek - zdradził Tombazis.
Czy to oznacza, że Mercedes będzie musiał przeprojektować model W13 i zbudować inne lusterka? Niekoniecznie. Może się okazać, że podczas wtorkowej narady zapadnie jedynie decyzja o zmianie w przepisach w kontekście sezonu 2023, przez co regulamin będzie w ostrzejszy sposób regulował kształt i funkcję lusterek.
Czytaj także:
Rosjanie kombinują, jak oglądać F1. Zostaje im radio?
Wzywają do wywieszenia flag Ukrainy. Apel do zespołu Roberta Kubicy