To była jego ostatnia szansa w F1. "Ta decyzja boli"

Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Pietro Fittipaldi
Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Pietro Fittipaldi

Po tym jak Haas wyrzucił z zespołu Nikitę Mazepina, Pietro Fittipaldi miał szansę na angaż w F1. Ostatecznie szefostwo zespołu postawiło jednak na Kevina Magnussena. - Jest to dla mnie rozczarowujące - przyznaje 25-latek z Brazylii.

W tym artykule dowiesz się o:

Pietro Fittipaldi od kilku lat wspiera Haasa jako kierowca rezerwowy. Po tym jak Amerykanie postanowili odciąć się od rosyjskiego kapitału i zerwać kontrakt z Nikitą Mazepinem, przed Brazylijczykiem pojawiła się nie lada szansa. Część mediów wymieniała go jako głównego kandydata do zastąpienia Mazepina. Uznano wręcz za pewnik, że Fittipaldi pojedzie w kilku pierwszych wyścigach sezonu 2022.

Ostatecznie Haas porozumiał się z Kevinem Magnussenem, który startował dla tego zespołu w F1 w latach 2017-2020. Natomiast Brazylijczyk musiał się zadowolić tym, że spędził pół dnia za kierownicą podczas testów w Bahrajnie.

- Szef zespołu powiedział mi, że brali pod uwagę dwóch kandydatów. Nie wiedziałem, kto jest tym drugim kierowcą. Okazało się, że chodziło o Kevina. Wszystko potoczyło się po jego myśli. Szanuję decyzję zespołu, ale w głębi serca mnie to boli. Jest to rozczarowujące, bo znam swój potencjał. Wiem, na co mnie stać - powiedział motorsport.com kierowca z Brazylii.

Haas swój wybór wytłumaczył koniecznością zatrudnienia kierowcy z doświadczeniem. Fittipaldi ma nadal pomagać ekipie jako rezerwowy. - Będę ciężko pracować. Mierzyłem się już z wieloma przeciwnościami w mojej karierze. Teraz przeżywam coś innego. Jedyne, co mogę w tej sytuacji, to pracować jeszcze ciężej - dodał.

Pojawienie się Fittipaldiego w Formule 1 byłoby ważne dla dyscypliny, bo Brazylia nie ma swojego kierowcy w stawce od roku 2017, kiedy to karierę zakończył Felipe Massa. Równocześnie młody kierowca żałuje faktu, iż nie przyjdzie mu rywalizować w GP Miami, bo właśnie w tym amerykańskim mieście przyszedł na świat i żyje na co dzień.

- Wiem, co bylibyśmy w stanie zrobić, jak ważne byłoby to dla Brazylii, a dla mnie osobiście z kolei istotne byłoby GP Miami. Wierzyłem, że uda się połączyć te wszystkie elementy, ale trudno. Muszę pracować dalej, nadejdzie kolejna okazja. Ta historia się nie kończy - podsumował Fittipaldi, choć biorąc pod uwagę, że wkrótce skończy on 26 lat, trudno sobie wyobrazić jego starty w F1.

Czytaj także:
Robert Kubica zaprasza na swój wyścig. To kibice muszą wiedzieć
Więźniowie napisali list do Lewisa Hamiltona. Stał się dla nich bohaterem

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co to było?! Fatalna wpadka bramkarza