Mercedes musi się otrząsnąć po trudnej inauguracji nowego sezonu Formuły 1. Nawet jeśli Lewis Hamilton wywalczył podium w GP Bahrajnu, to zostało mu ono podarowane w głównej mierze przez los i usterki w bolidach kierowców Red Bull Racing. Wcześniej 37-latek nawet nie był w stanie zbliżyć się do czołówki F1, musiał nawet odpierać ataki Kevina Magnussena z Haasa.
Pierwszy wyścig sezonu 2022 pokazał, że Mercedes ma nie tylko problemy z modelem W13, ale też popełnia błędy strategiczne. Tak należało bowiem ocenić założenie Hamiltonowi opon z twardej mieszanki przy okazji pierwszego pit-stopu.
Jak się jednak okazuje, Mercedes był świadom tego, że nie ma tempa, by gonić Ferrari i Red Bull Racing, a równocześnie kierowcy jadący z tyłu nie stanowią dla niego zagrożenia. Dlatego Niemcy postanowili potraktować wyścig F1 w Bahrajnie niczym testy. - To była nowa sytuacja dla nas wszystkich, bo nie przywykliśmy do jazdy bez celu - przyznał Toto Wolff, cytowany przez motorsport.com.
ZOBACZ WIDEO: "Szalona". Wideo z trenerką mistrza olimpijskiego robi furorę w sieci
- Byliśmy na ziemi niczyjej. Dlatego mogliśmy eksperymentować. Warto było sprawdzić te twarde opony, nawet jeśli liderzy wyścigu obrali inną strategię. Nasz wybór nie zadziałał, to oczywiste. Jednak pokonaliśmy trochę kilometrów na tej mieszance i nauczyliśmy się czegoś nowego - dodał szef Mercedesa.
Zdaniem Austriaka, Mercedes ma obecnie trzeci najszybszy bolid w stawce F1 i musi poprawić się w wielu obszarach. - Piąta i szósta lokata to było odzwierciedlenie tego, w którym miejscu jesteśmy. Byliśmy konkurencyjni na pierwszych okrążeniach, gdy mieliśmy opony z miękkiej mieszanki. Może nawet byliśmy nieco lepsi wtedy niż czołówka, ale mieliśmy problem z oporem powietrza - ocenił Wolff.
- Ten wyścig był pożytecznym testem. Sprawdziliśmy twarde opony, traciliśmy po sekundę na okrążeniu, ale na pośredniej mieszance też nie byliśmy w stanie wykorzystać pełni potencjału. Dlatego musimy się poprawić w wielu aspektach, by znów walczyć z przodu stawki F1 - podsumował Wolff.
Czytaj także:
Inżynierzy Ferrari byli w szoku. Wszystko przez żart Charlesa Leclerca
Ataki na Arabię Saudyjską. Co z wyścigiem F1?