Inżynierzy Ferrari byli w szoku. Wszystko przez żart Charlesa Leclerca
- Coś dziwnego dzieje się z silnikiem - zgłaszał Charles Leclerc w końcówce GP Bahrajnu, wywołując panikę w garażu Ferrari. Włosi obawiali się, że stracą zwycięstwo na ostatnich okrążeniach. Tyle że Monakijczyk robił sobie żarty.
Będąc na ostatnim okrążeniu i zbliżając się do trzynastego zakrętu, Leclerc przekazał zespołowi wiadomość, która wywołała popłoch w garażu Ferrari. - Coś dziwnego dzieje się z silnikiem - powiedział 24-latek. - Przyjęliśmy - usłyszał w odpowiedzi.
- No dobra, żartuję! - dodał po chwili Leclerc, czym nieco uspokoił atmosferę w Ferrari. - Zrozumiano! Mamy podwójną żółtą flagę na prostej startowej, bo Perez zatrzymał się na torze - odpowiedział inżynier Monakijczyka, głośno się przy tym śmiejąc.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nagranie polskiej modelki zrobiło wielkie wrażenie na internautachLeclerc swoim komunikatem radiowym i żartem nawiązał do wydarzeń z GP Bahrajnu w roku 2019. Wówczas zmierzał po premierowe zwycięstwo w F1 i miał ogromną przewagę nad rywalami. Jednak na dziesięć okrążeń przed metą nagle zaczęły spadać osiągi jego silnika. Jak się okazało, awarii uległ jeden z cylindrów. Kierowca Ferrari spadł przez to z pierwszego miejsca na trzecie.
- Postanowiłem sobie trochę pożartować, mówiąc o problemach z silnikiem. Jestem pewien, że u niektórych inżynierów wywołałem tym komunikatem zawał serca. Jednak wszystko było w porządku. Dobrze, że tym razem dowieźliśmy wygraną do mety - powiedział po wyścigu kierowca Ferrari.
Sukces Leclerca w GP Bahrajnu sprawił, że Ferrari wygrało pierwszy wyścig F1 po ponad dwuletniej przerwie. Co więcej, kierowca z Monako objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata, a po raz ostatni Ferrari miało swojego reprezentanta na czele F1 w sezonie 2018.
Czytaj także:
Red Bull przeżył dramat w GP Bahrajnu. Znana pierwsza diagnoza
"Nie będzie szybkiej zmiany". Lewis Hamilton nie zostawia wątpliwości