Został skazany na karę śmierci. Błaga Lewis Hamiltona o pomoc

Miał 14 lat, gdy został aresztowany. Trzy lata później skazano go na śmierć. W więzieniu był bity. Abdullah al-Howaiti nie chce, by F1 organizowała GP Arabii Saudyjskiej i współpracowała z saudyjskim reżimem. Dlatego napisał do Lewisa Hamiltona.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Lewis Hamilton Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Grupa Reprieve, która walczy o przestrzeganie praw człowieka, zażądała od Formuły 1 zakończenia współpracy z Arabią Saudyjską. To efekt listu, jaki otrzymał Lewis Hamilton od skazanego na śmierć Abdullaha al-Howaitiego. Do jego treści dotarł "The Guardian". W liście al-Howaiti opisał tortury, jakim poddawane są osoby przebywające w saudyjskich więzieniach.

Mężczyzna zwrócił też uwagę na to, że nie tak dawno Arabia Saudyjska w ciągu ledwie jednego dnia przeprowadziła 81 egzekucji wśród więźniów. W styczniu eksperci z ONZ sklasyfikowali niektóre naruszenia prawa przez Saudyjczyków jako potencjalne "zbrodnie przeciwko ludzkości".

Tortury, egzekucje i łamanie praw człowieka w Arabii Saudyjskiej

Saudyjski reżim ma mieć na koncie egzekucje wśród nieletnich, a sam przypadek al-Howaitiego jest na to dobrym przykładem. Został on aresztowany w wieku 14 lat, po trzech kolejnych skazano go na śmierć. Wyrok został uchylony przez Najwyższy Sąd Arabii Saudyjskiej w zeszłym roku, ale w tym miesiącu doszło do ponownego skazania na karę śmierci.

Al-Howaiti został oskarżony o napad na sklep jubilerski, w trakcie którego zginął policjant. Jego rodzina utrzymuje jednak, że mężczyzna jest niewinny. Posiada też dowody na poparcie swojej tezy. Są to m.in. nagrania z kamer przemysłowych oraz zeznania świadków. Świadczą one o tym, że al-Howaiti w momencie napadu nie znajdował się w pobliżu sklepu.

W liście do Hamiltona osadzony w saudyjskim więzieniu napisał, że tortury to jeden ze sposobów na wymuszanie zeznań w tym kraju.

"Policjant bił mnie bez przerwy, a gdy tylko zdejmowałem nogę ze stołu, to okładał mnie po reszcie ciała, aż w końcu zemdlałem. W pewnym momencie wylał mi wodę na twarz, po czym włączył chłodzenie w klimatyzacji i kazał mi tak siedzieć przez pół godziny" - napisał al-Howaiti.
Hamilton często zabiera głos ws. praw człowieka Hamilton często zabiera głos ws. praw człowieka
Organizacje walczące o prawa człowieka zwracają uwagę na to, że Arabia Saudyjska po to płaci miliony dolarów za organizację F1, by wybielić się przed Zachodem i stworzyć wizerunek otwartego państwa, podczas gdy jest inaczej. Tamtejszy reżim oficjalnie twierdzi, że w kraju nie orzeka się wyroków skazujących na śmierć przeciwko nieletnim. Przykład al-Howaitiego temu przeczy.

"Nasze wołania o sprawiedliwość nie zostały wysłuchane. Może, jeśli chociaż wypowiesz jego imię, to decydujący o jego losie, cię posłuchają. Czy zabierzesz głos, aby ocalić Abdullaha? Niezależnie od tego, czy dojdzie do tego w prywatnych rozmowach z władzami, czy podczas publicznego wystąpienia, wierzymy, że twój gest podczas pobytu w Arabii Saudyjskiej może mieć znaczenie" - napisali w kolejnym liście do Hamiltona rodzice skazanego Saudyjczyka.

Hamilton symbolem dla walczących o wolność

GP Arabii Saudyjskiej w Dżuddzie odbędzie się po raz drugi w historii. Gdy jesienią ubiegłego roku kierowcy rywalizowali tam po raz pierwszy, Hamilton mówił otwarcie o łamaniu praw człowieka w tym kraju. - Czy czuję się tu dobrze? Nie powiedziałbym, że tak. Jednak to nie mój wybór, by tu być. To Formuła 1 postanowiła, że mamy się tu pojawić - powiedział kierowca Mercedesa.

- Jeśli ktoś poświęci nieco czasu na przeczytanie, jakie prawo tu obowiązuje, chociażby w kontekście osób LGBTQ+, to jest to dość przerażające. Trzeba tu wprowadzić konkrente zmiany - dodawał Hamilton.

Właśnie przed zeszłorocznym GP Arabii Saudyjskiej list do siedmiokrotnego mistrza świata F1 napisała Zeinab Abu Al-Kheir. Jej brat został skazany na śmierć przez reżim za rzekomy transport narkotyków. Podobnie jak w przypadku al-Howaitiego, był on torturowany przez policjantów.
Specjalny kask Lewisa Hamiltona na wyścigi na Bliskim Wschodzie Specjalny kask Lewisa Hamiltona na wyścigi na Bliskim Wschodzie
- Przez 12 dni mówił funkcjonariuszom prawdę, że nic nie wiedział o pigułkach we wnętrzu samochodu. Oni go powiesili do sufitu do góry nogami, zaczęli bić każdy fragment jego ciała. Tortury były tak dotkliwe, że po roku nadal widzieliśmy ślady. W końcu miał dość tej męki i przyznał się do zarzutów - powiedziała wówczas agencji AP siostra skazanego.

Hamilton przy okazji ubiegłorocznych wyścigów F1 na Bliskim Wschodzie startował w kasku pomalowanym w barwy tęczy, by zwrócić uwagę na problemy z przestrzeganiem praw człowieka. Jego wypowiedzi docenili osadzeni z powodów politycznych w Bahrajnie. Dla tamtejszych więźniów kierowca Mercedesa stał się bohaterem.

ONZ potępiła Saudyjczyków ws. al-Howaitiego

Specjalna grupa robocza ONZ, zajmująca się łamaniem praw człowieka, potępiła Arabię Saudyjską za skazanie al-Howaitiego na śmierć. Eksperci zgłosili szereg wątpliwości, co do zasadności jego procesu. Wskazano też, że sąd zignorował młody wiek mężczyzny, naruszając przy tym Konwencję ONZ o prawach dziecka.

ONZ w oficjalnym dokumencie wyraził pewne obawy związane z tym, w jaki sposób dochodzi do zatrzymań w Arabii Saudyjskiej. "Powszechne lub też systematyczne pozbawianie wolności, a także inne działania ograniczające wolność, popełniane z naruszeniem zasad prawa międzynarodowego, mogą stanowić zbrodnię przeciwko ludności" - napisano.

Z kolei Michelle Bachelet, wysoka komisarz ONZ ds. praw człowieka, zwróciła uwagę, że wśród 81 skazanych na śmierć za rzekome "akty terroru" aż 41 osób to muzułmanie z mniejszości szyickiej, którzy brali udział w protestach antyrządowych, domagając się większych praw politycznych.

Chociaż egzekucje przeprowadzone przez Saudyjczyków potępił Stefano Domenicali, to postawę szefa F1 skrytykowała Maya Foa z grupy Reprieve. - Formuła 1 poprzez ściganie się w Arabii Saudyjskiej mówi światu, że egzekucja ludzi za to, że brali udział w protestach prodemokratycznych jest w porządku - powiedziała Foa, cytowana przez "The Guardian".

- Takie postępowanie F1 mówi, że mogą zmyć plamy krwi z własnych rąk i pojawić się z flagą w szachownicę na torze kilka dni później, a następnie wręczyć puchary zwycięzcom. Przecież w tym kraju niemal codziennie dochodzi do egzekucji - dodała Foa.

Zdaniem przedstawicielki grupy Reprieve, F1 stosuje obecnie podwójne standardy, bo w obliczu wojny w Ukrainie, bardzo szybko podjęto decyzję o odwołaniu GP Rosji. W tym samym czasie królowa motorsportu podpisuje lukratywne kontrakty z kolejnymi państwami z Bliskiego Wschodu. - F1 pokazała, że potrafi szybko działać, jeśli chodzi o łamanie praw człowieka, gdy odwołała GP Rosji. Brak reakcji na egzekucje w Arabii Saudyjskiej to haniebny przykład podwójnych standardów - podsumowała.

Czytaj także:
Mercedes blefuje? Możliwy szybki powrót do formy
Te słowa naprawdę padły. Rosyjski minister sportu grzmi

ZOBACZ WIDEO: "Szalona". Wideo z trenerką mistrza olimpijskiego robi furorę w sieci
Czy F1 powinna organizować wyścigi w krajach, które łamią prawa człowieka?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×