FIA postanowiła nie zawieszać kierowców z Rosji i Białorusi, choć na taki ruch zdecydowały się inne federacje. Organizacja skupiająca pod sobą najważniejsze serie wyścigowe zobowiązała jednak zawodników z tych państw do startów pod neutralną flagą. Ponadto Rosjanie i Białorusini muszą podpisać specjalny dokument, którego treść od kilkunastu dni budzi oburzenie w Moskwie.
W preambule dokumentu przygotowanego przez FIA znajduje się zapis, z którego wynika, że jego sygnatariusze potępiają działania zbrojne Rosji w Ukrainie. Nakazuje on też sportowcom zachowanie neutralności politycznej i zobowiązuje do niekomentowania działań Władimira Putina.
Dokument FIA oburzył rosyjskiego ministra
- Nie pozwolimy nikomu, aby wykorzystywał sytuację do dzielenia nas, Rosjan. Nie zgadzamy się na jakiekolwiek wymagania i naciski, obejmujące sprzeciwienie się specjalnej operacji wojskowej w Ukrainie albo działaniom prezydenta, aby tylko otrzymać zgodę na występy w zawodach sportowych - powiedział Oleg Matytsin, którego cytuje prokremlowska agencja TASS.
- Takie wymagania są całkowicie nie do przyjęcia. Nasz prezydent zawsze był gwarantem rozwoju sportu i w takiej sytuacji musimy zachowywać się jak prawdziwi patrioci - dodał rosyjski minister sportu, zdaniem którego tego typu wymogi ze strony federacji stanowią naruszenie prawa.
Konieczność podpisania dokumentu FIA doprowadziła już do tego, że szereg rosyjskich kierowców wycofał się z rywalizacji w sezonie 2022. Podpisu pod oświadczeniem nie złożyli m.in. Daniił Kwiat i Roman Rusinow, którzy mieli reprezentować rosyjski G-Drive w wyścigach długodystansowych WEC. W tej sytuacji załoga, wspierana od lat przez Gazprom, wycofała się z rywalizacji.
Również Boris Rotenberg, rosyjski oligarcha i przyjaciel Władimira Putina, skrytykował treść oświadczenia opracowanego przez światową federację. Z tego względu SMP Racing, które finansowane jest przez Rotenberga, wstrzymało międzynarodowy program startów swoich kierowców w sezonie 2022.
Podpisanie dokumentu grozi więzieniem
Sprawa dokumentu FIA już wcześniej była analizowana przez rosyjskie ministerstwo sportu. Jego pracownicy zwrócili uwagę na to, że sygnatariusze oświadczenia mogą narazić się na postępowanie karne. Duma Państwowa uchwaliła bowiem ustawę, która przewiduje do 15 lat więzienia za "dezinformację" i krytykowanie wojska w związku z wojną w Ukrainie.
- Preambuła nowego dokumentu FIA mówi, że światowa federacja nie popiera agresji Rosji i tak dalej. Następnie w jednym z punktów można przeczytać, iż osoba, która podpisała to oświadczenie, popiera stanowisko FIA w tej sprawie - powiedział kilka dni temu dziennikowi "Championat" Konstantin Żilcow, rosyjski pilot i uczestnik rajdów terenowych, który z tego względu zrezygnował z rywalizacji w terenowych mistrzostwach świata.
Co ciekawe, pomimo ryzyka pozbawienia wolności, znaleźli się kierowcy z Rosji, którzy podpisali dokument FIA i zobowiązali się do wypełnienia wszystkich jego punktów. Aleksander Smolar, wielka nadzieja rosyjskich wyścigów, w ubiegły weekend rozpoczął sezon Formuły 3 jako kierowca neutralny.
Oświadczenie chciał też podpisać Nikita Mazepin, bo 23-latek z Moskwy wierzył, że w ten sposób zachowa miejsce w Formule 1. Tak się jednak nie stało, bo Haas rozwiązał z nim kontrakt.
Przypomnijmy, że wojna w Ukrainie rozpoczęła się przed miesiącem - w nocy z 23 na 24 lutego. Od tego momentu rosyjskie wojska, na rozkaz Władimira Putina, regularnie ostrzeliwują i bombardują ukraińskie miasta. Wbrew propagandowym kłamstwom, Rosjanie atakują również obiekty wykorzystywane przez cywilów.
Rosyjska armia doprowadziła już do śmierci setek niewinnych osób. Wywołała też największy kryzys uchodźczy w Europie od czasów II wojny światowej. Z Ukrainy przed wojną uciekło już co najmniej 3,3 mln osób. Ponad 2,2 mln uchodźców znalazło schronienie w Polsce.
Czytaj także:
Czas na Afrykę? Formuła 1 szuka nowych lokalizacji
Bolidy muszą schudnąć. Kuriozalne sceny w F1