Gwiazda F1 opuszcza Arabię Saudyjską!

Getty Images / Lars Baron / Na zdjęciu: pożar rafinerii w Arabii Saudyjskiej
Getty Images / Lars Baron / Na zdjęciu: pożar rafinerii w Arabii Saudyjskiej

- To nie jest normalne - mówi Helmut Marko o ataku rakietowym na rafinerię położoną tuż obok toru F1 w Dżuddzie. Ze względu na niebezpieczeństwo, z pracy w padoku przy okazji GP Arabii Saudyjskiej zrezygnowała jedna z gwiazd.

W tym artykule dowiesz się o:

Świat Formuły 1 żyje atakiem rakietowym na rafinerię Aramco, która zlokalizowana jest w odległości ledwie kilkunastu kilometrów od toru ulicznego w Dżuddzie. Rakiety spadły na zakłady giganta paliwowego, gdy rozgrywany był pierwszy trening F1 przed GP Arabii Saudyjskiej. Dlatego kierowcy poczuli się zagrożeni i byli gotowi zbojkotować wyścig. Ich ponad czterogodzinne spotkanie ostatecznie zakończyło się wydaniem zgody na ściganie.

- Mamy pandemię, wojnę w Europie, a do tego dochodzi atak rakietowy na obiekt położony 20 kilometrów od toru. To już nie jest normalne, ani zabawne - powiedział Helmut Marko, cytowany przez agencję GMM.

Atak rakietowy na Dżuddę przestraszył też Ralfa Schumachera. Były kierowca F1 obecnie pracuje jako ekspert dla niemieckiego Sky. Jednak po wydarzeniach z piątku miał on podjąć decyzję o opuszczeniu Arabii Saudyjskiej, bo miał obawy, co do swojego życia.

ZOBACZ WIDEO: "Szalona". Wideo z trenerką mistrza olimpijskiego robi furorę w sieci

- Przecież to jest tylko 20 kilometrów od toru. Skoro to był atak, to jestem zaskoczony, co my tutaj nadal robimy. Powinniśmy jak najszybciej się spakować i opuścić ten kraj - mówił młodszy z braci Schumacherów podczas jednego z ostatnich połączeń w studiu Sky.

Arabia Saudyjska jest atakowana przez Ruch Huti. Ma to związek z zaangażowaniem się Saudyjczyków w wojnę w Jemenie. Władze wspierają tamtejszego prezydenta Abd Rabbuha Mansura Hadiego, przeciwko któremu występują z kolei rebelianci z Huti. Ich sojusznikiem jest Iran.

Aramco jest jednym z celów rebeliantów z Huti, którzy jeszcze przed GP Arabii Saudyjskiej kilkukrotnie zaatakowali zakłady należące do potentata paliwowego. Równocześnie firma jest głównym sponsorem F1. W roku 2020 podpisała 10-letni kontrakt z królową motorsportu, który opiewa na kwotę 450 mln dolarów. Sami Saudyjczycy zawarli też wieloletni kontrakt na organizację wyścigu F1 i wnoszą jedną z wyższych opłat licencyjnych w dyscyplinie. Za prawa do zawodów płacić mają ok. 100 mln dolarów rocznie.

- Muszę podkreślić, że jestem ekspertem od F1, a nie od bezpieczeństwa, biznesu czy polityki. Presja na Formułę 1 jest teraz ogromna. Saudyjczycy przelewają ogromne pieniądze, a umowa z nimi jest długoterminowa. Rząd twierdzi, iż możemy się czuć bezpiecznie. Formuła 1 ma w związku z tym problem - ocenił Schumacher.

- Mam swoją opinię na ten temat i podjąłem już decyzję. Jednak każdy musi sam się nad tym zastanowić i postąpić po swojemu - dodał Niemiec.

W piątek Stefano Domenicali (szef F1) i Mohammed ben Sulayem (prezydent FIA) tłumaczyli dziennikarzom, że Huti atakują jedynie obiekty państwowe i wojskowe. Dlatego kierowcy i personel F1 może czuć się bezpiecznie. - Mieliśmy spotkanie z osobą odpowiedzialną za bezpieczeństwo, a także z szefami zespołów i kierowcami. Huti biorą na cel infrastrukturę państwową, a nie cywilów czy tor. Oczywiście sprawdziliśmy fakty. Dostaliśmy zapewnienie od Saudyjczyków, że tor jest bezpieczny. Dlatego będziemy się ścigać - stwierdził prezydent FIA.

Czytaj także:
Koszmar w F1! Atak kilka kilometrów od toru! Właśnie trwał trening
Został skazany na karę śmierci. Błaga Lewis Hamiltona o pomoc

Źródło artykułu: