Tunel pomiędzy barierami. Tor zbyt niebezpieczny dla F1 [OPINIA]

Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: rozbity bolid Micka Schumachera w GP Arabii Saudyjskiej
Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: rozbity bolid Micka Schumachera w GP Arabii Saudyjskiej

Tor w Dżuddzie jest stosunkowo nowy w F1. Jest spektakularnie położony i pięknie wygląda w telewizji. Jednak jest też niezwykle niebezpieczny, co pokazał wypadek Micka Schumachera. To tunel pomiędzy barierami.

Nowy wyścig Formuły 1, niemal nowy tor. Nie będę ukrywał, nie jestem fanem obiektu w Dżuddzie. Tak, oczywiście jest spektakularnie położony, w telewizji wygląda fantastycznie, jest wymagający, ale jednocześnie mocno niebezpieczny. Dobitnie pokazał to wypadek Micka Schumachera w drugiej części kwalifikacji do GP Arabii Saudyjskiej.

W Formule 2 również bywało niebezpiecznie, również mieliśmy czerwone flagi. Ten tor ma formę tunelu pomiędzy barierami, ale moim zdaniem jest zdecydowanie bardziej niebezpieczny niż pozornie podobne Monako.

Po pierwsze, w Arabii Saudyjskiej prędkości są zdecydowanie wyższe, a więc przy bardzo niskim poziomie wybaczania błędów, konsekwencje eskalują. Po drugie, jest to niemal nowy tor, na którym kierowcy pokonali dotąd niewielką liczbę kilometrów. Po trzecie, ten tor od pierwszych treningów nieustannie i dynamicznie się zmieniał. Chodzi oczywiście o zabrudzenie i stopniowe "nagumowanie" zwiększające przyczepność.

ZOBACZ WIDEO: "Szalona". Wideo z trenerką mistrza olimpijskiego robi furorę w sieci

Po czwarte, mamy w tym roku samochody, które są wyraźnie bardziej niewybaczalne niż te z poprzednich sezonów. Jak dla mnie, w dzisiejszej F1 priorytetem powinno być bezpieczeństwo. Tym bardziej, że niekoniecznie musi się to kłócić z atrakcyjnością spektaklu czy zaciętością walki.

GP Arabii Saudyjskiej to jednak nie tylko kwestia niebezpiecznego toru. Mała dygresja na temat niektórych kierowców. Lewis Hamilton został wyeliminowany w Q1, a na pole position znalazł się Sergio Perez. Nie brakowało zatem sensacji. Tym bardziej, że George Russell z Mercedesa przez wszystkie partie kwalifikacji utrzymywał się w czołówce.

Odnośnie Hamiltona. Jego przejście do Q2 ważyło się do ostatniej sekundy, a pozbawił go tej możliwości Lance Stroll. Tutaj muszę odwołać się do komentarza udzielonego po pierwszym wyścigu sezonu przez Ralfa Schumachera, który mocno mnie zirytował. Niemiec stwierdził bowiem, że wynik Strolla w kwalifikacjach jest hańbą oraz, że Kanadyjczyk powinien znaleźć sobie nowe hobby. Oj, Ralf, Ralf. Element zazdrości jest w twojej wypowiedzi nazbyt wyraźny.

Wiem, że Lawrence Stroll, ojciec Lance'a, zgromadził gigantyczny majątek, a to niektórych razi. Wiem, że Lance znalazł się w F1 dzięki tym pieniądzom. Wiem nawet, że Kanadyjczyk jest, delikatnie mówiąc, trudnym szefem. Pokazuje to choćby casus Otmara Szafnauera, który postanowił uciekać z Aston Martina, ale czy to ma przekreślać poziom sportowy Lance'a Strolla?

Kierowca, który trzy razy staje w F1 na podium i wywalcza pole position nie jest przypadkowym pay-driverem. Przy poziomie sportowym zawodników żadne pieniądze choćby takich pojedynczych wyników nie kupią, a do sporadycznych osiągnięć poniżej normy każdy ma prawo, jak pokazuje opisana wyżej sytuacja Hamiltona.

Co do samego wyścigu, zapowiadał się bardzo ciekawie przede wszystkim ze względu na minimalne różnice pomiędzy Ferrari a Red Bull Racing. I dokładnie tak wyglądała walka w czołówce. Cała czwórka trzymała się relatywnie blisko siebie, a tempo wyścigowe Leclerca i Verstappena było przez cały dystans niemal identyczne.

Oczywiście Charles Leclerc ma wyraźną przewagę punktową po pechowym dla Maxa Verstappena pierwszym wyścigu sezonu, ale tak wyrównany poziom jest najlepszym prognostykiem dla emocji w dalszej części sezonu. Jak jest blisko pokazała fenomenalna walka o zwycięstwo na ostatnich dziesięciu okrążeniach. Z zeszłorocznym regulaminem nie byłoby to możliwe.

Jarosław Wierczuk

Czytaj także:
Pieniądze czy bezpieczeństwo? Kierowcy stawiają F1 pod ścianą
Mocne słowa Lewisa Hamiltona. Miał zachęcać kierowców do bojkotu

Źródło artykułu: