Aston Martin nie najlepiej wszedł w nowy sezon Formuły 1. Dość powiedzieć, że po dwóch wyścigach ekipa z Silverstone nie ma ani jednego punktu. Na dodatek w Bahrajnie i Arabii Saudyjskiej nie oglądaliśmy w akcji Sebastiana Vettela, który zachorował na COVID-19 i miał dość poważne objawy. Na szczęście czterokrotny mistrz świata F1 jest już zdrowy i otrzymał zgodę na występ w GP Australii.
Vettel w Melbourne będzie stać na straconej pozycji. Nie tylko ze względu na słabą formę Aston Martina, ale też będzie mu brakować doświadczeń i wiedzy o nowych bolidach F1. Jego rywale pod tym względem znajdują się w znacznie lepszej sytuacji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodziewana scena na treningu Nadala. Co za gest!
- Będzie mu brakować tych dwóch wyścigów, więc na pewno zacznie z tyłu względem innych. Jednak to bardzo uzdolniony i utalentowany kierowca, więc wierzę, że sobie poradzi. Będzie musiał jednak kopać głęboko, aby sobie z tym poradzić - powiedział Nico Hulkenberg w rozmowie z racingnews365.com.
To właśnie Hulkenberg, jako rezerwowy kierowca Aston Martina, zastępował Vettela na starcie sezonu 2022. Niemiec wcześniej nie miał okazji pracować przy nowym bolidzie AMR22 i odbył mocno ograniczoną liczbę sesji w symulatorze. Zespół mocniej skupiał się bowiem m.in. na uwagach Vettela ws. rozwoju maszyny.
- Pozytywny wynik testu u Vettela pojawił się w najgorszym możliwym momencie. Nie mieliśmy żadnych informacji zwrotnych od kierowcy, a potem musieliśmy go dodatkowo wymienić i postawić na kogoś innego. Nie mamy teraz punktu odniesienia Sebastiana, co jest niebezpieczne - ocenił Mike Krack, szef Aston Martina.
- Nico też nie miał łatwego zadania. Nie dość, że na ostatnią chwilę wskoczył do bolidu F1, to jeszcze nie miał punktu odniesienia. Nie brał udziału w zimowych testach, więc musiał działać po omacku - podsumował Krack.
Czytaj także:
Wyścig zbrojeń w F1. Zespoły muszą liczyć pieniądze
Charles Leclerc gotów walczyć o tytuł