Red Bulla czekają trudne czasy. Kiepskie nastroje w zespole po GP Australii

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen

Dwie awarie Maxa Verstappena w trzech wyścigach, a do tego coraz większa strata do Ferrari - Red Bull Racing ma nad czym myśleć. Po GP Australii kierownictwo "czerwonych byków" wie, że walka o tytuł mistrzowski może być niemożliwa.

W tym artykule dowiesz się o:

Nieco inaczej szefowie Red Bull Racing wyobrażali sobie start sezonu 2022. Zimowe testy Formuły 1 pokazały, że model RB18 jest dość szybki, dlatego wielu ekspertów typowało Maxa Verstappena na głównego kandydata do tytułu mistrzowskiego. Nikt nie mógł jednak przewidzieć, że nowy bolid Red Bulla okaże się równie awaryjny.

Z powodu usterki, najprawdopodobniej powiązanej z paliwem, aktualny mistrz świata F1 nie dojechał do mety GP Australii i stracił w ten sposób szansę na drugie miejsce. W podobnych okolicznościach Verstappen odpadł też z walki w GP Bahrajnu. W efekcie kierowca Red Bulla ma tylko 25 punktów i zajmuje dopiero szóste miejsce w mistrzostwach.

Równocześnie tempo podkręciło Ferrari. Z nieoficjalnych informacji wynika, że zespół, po tym jak zdobył więcej danych na temat zachowania modelu F1-75, nieco podkręcił moc silnika. Przełożyło się to na drugą wygraną Charlesa Leclerca w sezonie 2022. Monakijczyk ma już 46 punktów przewagi nad Maxem Verstappenem. To wszystko sprawia, że w Milton Keynes mają niewesołe miny.

ZOBACZ WIDEO: "Królowa jest jedna". Wystarczyło, że wrzuciła to zdjęcie

- Mamy m.in. problem z wagą bolidu. Pod tym względem jesteśmy nieco lepsi od Ferrari, ale trudno jest nam stworzyć lżejszy samochód, nie przekraczając przy tym wydatków zaplanowanych w ramach limitu finansowego. Myślę, że czekają nas trudne czasy - przyznał w niemieckim Sky Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu.

- Byliśmy nieco zaskoczeni tym, jak szybkie było Ferrari. Nie zużywali tak mocno opon jak my. Ferrari jechało we własnej lidze, a my zostaliśmy w tyle, choć na pewno trzeba pochwalić Pereza za świetny wyścig - dodał 78-letni Austriak.

Wcześniej Marko obiecywał, że Red Bull na GP Emilia Romagna w drugiej połowie kwietnia przygotuje szereg poprawek, które odchudzą bolid o 8-10 kg. Miałoby to kosztować ekipę z Milton Keynes ponad 2,2 mln dolarów. Równocześnie kilka zbędnych kilogramów ze swojego samochodu "zrzucić" planuje również Ferrari.

Czytaj także:
"Co stanie się z tymi pieniędzmi?". Vettel nie dowierza w karę od sędziów
"Chcecie sprawdzić moje genitalia? Proszę bardzo". Szok w F1

Źródło artykułu: