Niespodziewane problemy Lewisa Hamiltona. Zepsuła go dominacja Mercedesa?

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

Lewis Hamilton zdaje się mieć większe problemy z podskakiwaniem bolidów F1 niż reszta kierowców. Czy wpływ na to ma fakt, że Brytyjczyk odzwyczaił się od jazdy trudniej prowadzącym się samochodem?

Dominacja Lewisa Hamiltona i Mercedesa rozpoczęła się w roku 2014, wraz z nadejściem ery hybrydowej w Formule 1. Od tego momentu Brytyjczyk poniósł tylko dwie porażki - w sezonie 2016 pokonał go Nico Rosberg, w ubiegłej kampanii F1 lepszy był Max Verstappen. Nie zmienia to jednak faktu, że przez cały ten okres Hamilton nie miał większych powodów, by narzekać na maszynę przygotowaną w fabryce w Brackley.

Sytuacja zmieniła się w roku 2022, bo Mercedes nie najlepiej odczytał nowe przepisy techniczne F1. Konstrukcja modelu W13 jest podatna na podskakiwanie na prostych, przez co nie pozwala walczyć o czołowe lokaty. George Russell, drugi z kierowców niemieckiej ekipy, lepiej radzi sobie z problemami niż Lewis Hamilton.

Zdaniem Marca Surera, wynika to faktu, że Russell w Williamsie doświadczył ciężko prowadzącego się bolidu, podczas gdy Hamilton przez kilka ostatnich lat miał do czynienia z maszynami prowadzącymi się niczym po sznurku. - Russell jest przyzwyczajony do szybkiej jazdy kiepskim bolidem, Hamilton nie - ocenił były kierowca F1 w rozmowie z serwisem formel1.de.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodziewana scena na treningu Nadala. Co za gest!

Jak zwrócił uwagę Surer, Russell czasem był zmuszony okiełznać bolid Williamsa, który "nie był doskonały" i "robił z nim cuda". - Natomiast Hamilton przez kilka ostatnich lat jeździł wyłącznie doskonałymi samochodami. Na swój sposób to zepsuło Lewisa - dodał Szwajcar.

Obecnie Russell wyprzedza Hamiltona w klasyfikacji F1, ale spory wpływ na to miało szczęście. Siedmiokrotny mistrz świata tracił w dwóch ostatnich wyścigach na neutralizacjach, które następowały w niekorzystnym dla niego momencie. Dlatego też 37-latek nie jest skazany na porażkę w konfrontacji ze znacznie młodszym rodakiem.

- Właściwie myślałem, że Hamilton będzie miał więcej problemów z Russellem, zwłaszcza w kwalifikacjach. Tymczasem są blisko, praktycznie nie ma żadnej różnicy między nimi pod tym względem. W wyścigu punktem odniesienia jest Hamilton. On zawsze narzeka przez radio, ale równocześnie daje z siebie wszystko. Dlatego nie martwię się o niego - skomentował 70-latek.

Czy Surer wierzy w to, że Russell ostatecznie pokona Hamiltona w wewnętrznej rozgrywce? - Wątpię w to. Jeśli do tego dojdzie, to będzie to bardziej kwestia braku odpowiedniej równowagi między szczęściem a pechem, niekoniecznie samych umiejętności - podsumował były kierowca F1.

Czytaj także:
Red Bull znalazł przyczynę awarii. "Złożony problem"
Ferrari zmienia zdanie. Zaskakująca decyzja

Źródło artykułu: