Łukasz Kuczera z Imoli
Pierwsze doniesienia o rozmowach pomiędzy Ferrari a Carlosem Sainzem pojawiały się już w okresie zimowym. Niektórzy oczekiwali, iż Włosi poinformują o nowej umowie Hiszpana jeszcze przed startem sezonu 2022. Wynikać to miało z faktu, że 27-latek bardzo szybko odnalazł się w realiach ekipy z Maranello. W pierwszym roku startów w czerwonym kombinezonie zdobył nawet więcej punktów niż Charles Leclerc.
Jednak w ostatnich tygodniach media donosiły o rzekomych problemach w rozmowach Sainz-Ferrari. Miały one dotyczyć m.in. długości kontraktu, bo Hiszpan miał nalegać na dwuletnie porozumienie, podczas gdy zespół preferował kontrakt w opcji 1+1. Dodatkowy sezon startów miał być możliwy dopiero po spełnieniu określonych celów przed madrytczyka.
Zdaniem części włoskich mediów, Sainz nie chciał też się zgodzić z rolą kierowcy numer dwa. Stajnia z Maranello na swojego lidera, po udanym starcie sezonu 2022, miała wyznaczyć Leclerca.
ZOBACZ WIDEO: "Trafiony, zatopiony". Nieprawdopodobna skuteczność mistrzyni olimpijskiej
Jednak podczas rozmów z mediami przed GP Emilia Romagna kierowca z Hiszpanii wyśmiał ostatnie spekulacje dziennikarzy. - Możecie tylko sobie wyobrazić, jak mocno śmiałem się w domu, gdy czytałem te wszystkie historie, gdy ludzie zaczęli pisać niektóre rzeczy w swoich artykułach - powiedział Sainz.
Jak zdradził kierowca Ferrari, jego umowa została uzgodniona dość wcześnie, a zespół jedynie czekał na odpowiedni moment na jej ogłoszenie. Ostatecznie padło na GP Emilia Romagna, bo dla ekipy z Maranello to domowy wyścig. - Wszystko było ustalone od dawna. Czekaliśmy tylko na wyścig na Imoli, by to móc ogłosić. Jak zawsze w takich sytuacjach wychodzi prawda o F1, gdzie jest mnóstwo głupich plotek - skomentował Sainz.
Hiszpański kierowca zdradził, iż po dobrym przyjęciu przez Ferrari, rozmowy ws. dalszej współpracy przebiegły niezwykle szybko. - To był łatwy i szybki temat, zwłaszcza po pierwszym udanym sezonie. Osiągnięcie porozumienia już zimą było dla nas prostą sprawą. Ogłoszenie tego na Imoli, gdzie nie brakuje tysięcy włoskich kibiców, jest idealnym rozwiązaniem - podkreślił.
Sainz rozpoczął karierę w Formule 1 w roku 2015 jako kierowca Toro Rosso. Następnie reprezentował barwy takich ekip jak Renault i McLaren, po czym w sezonie 2021 spełnił życiowe marzenie i przeniósł się do Ferrari.
Czytaj także:
Gwiazda F1 ofiarą złodziei. Opowiedziała o traumatycznym przeżyciu
Max Verstappen śmieje się z Lewisa Hamiltona