Sebastian Vettel słabo wszedł w nowy sezon Formuły 1 - dwa wyścigi opuścił z powodu zakażenia koronawirusem, w kolejnym rozbił bolid Aston Martina. Dopiero ostatnie GP Emilia Romagna przyniosło punktowaną pozycję 34-latkowi, a ten po rywalizacji na Imoli stwierdził, że ósme miejsce jest niczym zwycięstwo.
Pomimo występu Vettela na Imoli, w padoku F1 nie brakuje spekulacji, że sezon 2022 będzie ostatnim dla czterokrotnego mistrza świata w królowej motorsportu. Już kilkukrotnie sygnalizował on bowiem, że nie interesuje go jazda w środku stawki, tymczasem ekipa z Silverstone nie notuje progresu.
Przy dyskusjach dotyczących przyszłości Vettela często pojawia się temat powrotu do Red Bull Racing, z którym Niemiec odnosił sukcesy w latach 2010-2013. - Od dłuższego czasu nie rozmawiałem z Christianem Hornerem (szef Red Bulla - dop. aut.), więc nie wiem. Czas pokaże. Teraz koncentrujemy się na teraźniejszości i szczycie, jaki znalazł się przed nami. Próbujemy się na niego wdrapać - powiedział w ostatni weekend Vettel, nawiązując do problemów Aston Martina.
ZOBACZ WIDEO: Zobacz, co wymyśliła Anita Włodarczyk. Ma specyficzne poczucie humoru
Z nieoficjalnych informacji wynika, że Aston Martin wie o ewentualnym końcu kariery Sebastiana Vettela i sondował już możliwość pozyskania Fernando Alonso. Oficjalny komunikat płynący z brytyjskiego zespołu jest jednak taki, że chce on kontynuować współpracę z dotychczasowym liderem.
- Nie będę mówił o kontraktach. Jeśli jednak masz takiego kierowcę jak Sebastian, którego możesz motywować jedynie poprzez odpowiednio szybki bolid, to głupotą byłoby nie próbować go zatrzymywać w zespole - ocenił na Imoli Mike Krack, szef Aston Martina.
- Rozumiem jego komentarze w 100 proc. On chce dostrzec postęp zespołu, chce widzieć coraz szybszy bolid. To nie jest typ kierowcy, który zadowala się walką o 16. czy 18. pozycję. Dlatego w pełni rozumiem jego uwagi. Do nas należy dostarczenie mu narzędzia, które jest mu niezbędne do walki - dodał Krack.
W ten sposób Krack nawiązał do słów Vettela z Imoli. Niemiec w ubiegły weekend podkreślił, że czeka na postęp w wynikach Aston Martina. - Zobaczymy, co wydarzy się w kolejnych tygodniach i miesiącach, jak duży postęp będziemy w stanie osiągnąć. Wtedy będę miał odpowiedź ws. przyszłości. Na razie nie myślę o niej zbyt dużo - powiedział były mistrz świata.
Czytaj także:
Mick Schumacher za słaby na F1? Nasila się krytyka Niemca
Zmiana szefa w Mercedesie? Toto Wolff zabrał głos