Jak poinformowała policja Miami-Dade, poszkodowani w wypadku są pracownikami Hard Rock Stadium. Mężczyźni wykonywali prace przy instalacji elektrycznej i najprawdopodobniej zostali porażeni prądem, przez co doznali poważnych oparzeń. Jeden z nich został przetransportowany śmigłowcem do szpitala w stanie ciężkim, drugiego z poszkodowanych przewieziono karetką.
Na Hard Rock Stadium, wokół którego rywalizować będą kierowcy Formuły 1 w GP Miami, pojawiła się też straż pożarna. Wcześniej otrzymała ona zgłoszenie o "możliwej eksplozji".
W rozmowie z "Miami Herald" rzecznik stadionu położonego w Miami Gardens przekazał, że nie doszło do żadnej eksplozji, a jedynie do "incydentu elektrycznego". Z jego informacji wynika, że chociaż stan poszkodowanych pracowników jest ciężki, to ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Incydent nie doprowadził też do uszkodzeń na terenie stadionu i toru F1. - Będziemy nadal monitorować sytuację, prowadzimy dialog z odpowiednimi służbami - powiedział oficer prasowy Hard Rock Stadium.
GP Miami zostanie rozegrane w dniach 6-8 maja. Będzie to pierwsza wizyta F1 w "słonecznym mieście", jak określana jest miejscowość położona na Florydzie. Kierowcy rywalizować będą na torze zbudowanym wokół Hard Rock Stadium, choć pierwotnie plany zakładały ściganie się w centrum miasta. Na to nie zgodzili się jednak mieszkańcy tamtejszych nieruchomości.
Czytaj także:
Ekipa Kubicy oskarża rywali w F1. "Prowadzą swoje gierki"
Gigant opuści F1? Rozważa różne opcje