Lewis Hamilton nie może być zadowolony ze swoich tegorocznych wyników w Formule 1. Brytyjczyk zdobył dotąd tylko 28 punktów, co daje mu ledwie siódme miejsce w klasyfikacji generalnej F1. W tej sytuacji w padoku nie brakuje plotek o możliwym przedwczesnym końcu kariery Hamiltona. Zwłaszcza iż nie zanosi się na to, by Mercedes miał szybko naprawić bolączki modelu W13.
Jednak Norbert Haug, który miał okazję szefować Mercedesowi w F1, wątpi w nagły koniec kariery siedmiokrotnego mistrza świata. - Nie sądzę, aby Lewis stracił pasję do F1. On dotąd już dwukrotnie przegrywał tytuł. Raz w roku 2007, gdy błąd popełnił jego zespół, a kolejny raz w sezonie 2021, gdy złe decyzje podjęli sędziowie FIA - powiedział Haug w rozmowie ze "Speedweek".
- Nie mówię, że Verstappen przed rokiem nie zasłużył na tytuł, ale osiągi i umiejętności Lewisa są równe liczbie tytułów mistrzowskich, jakie zdołał zgromadzić. On ściga się, by po raz ósmy zostać mistrzem świata i myślę, że nadal chce to osiągnąć - dodał Niemiec.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ogromna zadyma! W ruch poszły pięści
Zdaniem Hauga, należy mieć jednak uwadze, iż Hamilton ze względu na swój wiek coraz częściej będzie oglądać plecy młodszych kolegów. - Nie martwię się tym, że Lewis może stracić motywację do jazdy, ale doświadczamy właśnie zmiany pokoleniowej w F1. To nie tylko Verstappen jest powiewem świeżości, ale też Russell, Norris czy Leclerc - stwierdził były szef Mercedesa.
Podobnie sprawę widzi Ralf Schumacher. Były kierowca F1, a obecnie ekspert stacji Sky, wskazuje na fakt, iż George Russell w sezonie 2022 zdobył więcej punktów niż Lewis Hamilton. - Lewis to nadal czołowy kierowca, ale jest na takim etapie kariery, że raczej nie chce już zmieniać swojego stylu jazdy - zauważył Schumacher.
- Russell jest bardziej otwarty, ponieważ wie, co ma do dyspozycji i nie próbuje zmieniać samochodu. Jeździ na granicy z tym, co mu dano do ręki. Hamilton ma z kolei z tym problemy - dodał były kierowca F1.
Czytaj także:
Formuła 1 podbije nowy rynek? Po USA to kolejny cel
Red Bull wyda miliony. To ma być klucz do sukcesu