F1: wyłudzenia pieniędzy, biznesmeni w więzieniach. Najgorsi sponsorzy w historii Formuły 1

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Rich Energy nie jest pierwszą podejrzaną firmą w historii F1. Na współpracy z producentem energetyków Haas może stracić miliony. W przeszłości nierzetelni sponsorzy lądowali w więzieniach, przez co niektóre ekipy kończyły swą działalność.

W tym artykule dowiesz się o:

1
/ 8

Williams dobrze wybrał partnera

Gdy jesienią ubiegłego roku Williams szukał sponsora, prowadził rozmowy m.in. z Rich Energy. Producentowi energetyków z Wielkiej Brytanii od wielu miesięcy zależało na wejściu do świata F1, ale gdy firma próbowała kupić upadające Force India, sąd odrzucił jej ofertę. Uznał, że nie posiada zadeklarowanych środków finansowych.

Dlatego Claire Williams zażądała od Rich Energy gwarancji bankowych, a to... zakończyło negocjacje. W ten sposób ekipa Williamsa wpadła w objęcia PKN Orlen, który szybko zyskał opinię solidnego partnera. W końcu mowa o marce z potężnym kapitałem, która jest obecna na wielu rynkach świata.

Za to Rich Energy dobiło targu z Haasem i amerykański zespół może tego pożałować. Od ponad tygodnia media żyją doniesieniami na temat sponsora tytularnego Haasa, a sytuacja nie wygląda najlepiej.

2
/ 8

Rich Energy - kolejny podejrzany sponsor w F1

W ciągu tygodnia między Rich Energy a Haasem wydarzyło się wiele. Firma wypowiedziała umowę sponsorską zespołowi z powodu słabych wyników w F1. Później okazało się, że stał za tym jej szef, który nie miał jednak zgody pozostałych akcjonariuszy na tego typu działanie.

Haas umieścił loga Rich Energy na samochodach w ostatnim wyścigu F1, ale równocześnie zażądał od firmy 35 mln funtów odszkodowania za przedwczesne zerwanie współpracy. Możliwe, że zespół nie otrzyma drugiej transzy pieniędzy, jakie miały być wpłacone w tym roku. Mówi się o ok. 6 mln funtów.

Aż w końcu doszło do zmiany nazwy Rich Energy w Lightning Bolt, wyrzucenia z pokładu firmy jej dotychczasowego szefa Williama Storeya i zapowiedzi kontynuowania współpracy z Haasem.

ZOBACZ WIDEO: Kajetan Kajetanowicz o WRC2, swoim pierwszym starcie za kierownicą Skody Fabii oraz planach na przyszłość

Rich Energy nie jest jednak pierwszą firmą, która weszła do F1 i narobiła zespołom problemów. W poprzednich latach pod tym względem również dochodziło do wielu ciekawych akcji.

3
/ 8

Southern Organs - organy kościelne w F1

Firma wspierająca produkcję... organów kościelnych. Zaczęła się promować poprzez motorsport w latach 70. XX wieku. Wspierała m.in. Formułę Atlantic, dzięki niej David Morgan wystartował w Grand Prix Wielkiej Brytanii w roku 1975. Za biznes odpowiedzialni byli Sidney Miller oraz John Bellord.

Celem firmy było zbieranie środków na renowację oraz budowę nowych organów w przypadku kościołów, których nie było na to stać. Problem polegał na tym, że po czasie okazało się, że Southern Organs zbierało datki na kościoły, które nie istniały albo też zbierano kilkukrotnie na te same organy.

Efekt był taki, że firmę oskarżano o podpisanie ok. stu fałszywych umów, a gdy wszystko wyszło na jaw, Miller i Bellord zapadli się pod ziemię. Znaleziono ich na zachodnim wybrzeżu Szkocji z ledwie tysiącem funtów w portfelu.

4
/ 8

Shannon - polski akcent ze Świdnika

Firma zarejestrowana w Irlandii, ale finansowana przez Włochów. W latach 1995-1996 wspierała połowę stawki w niemieckiej Formule 3, a następnie przeniosła się do Formuły 3000, aż w końcu zapukała do bram F1 i została sponsorem zespołu Forti Corse. Tyle że Włosi nigdy nie zobaczyli pieniędzy.

Forti nie było w stanie przez to regulować rachunków za silniki, a kierowcy tej ekipy zwykli żartować i typować, ile okrążeń przejadą w wyścigu, zanim wysłużone jednostki wybuchną. Ostatecznie do upadku zespołu doszło w roku 1996, a następnie Forti i Shannon dochodzili swoich praw w sądach.

Co ciekawe, w feralnym sezonie na samochodach Forti można było zobaczyć też napis "Sokół Helicopters", co było związane z tym, że firma PZL-Świdnik miała powiązania z Arronem Colombo, który pośredniczył we wcześniejszej umowie z firmą Shannon i chciał wypromować polski produkt.

5
/ 8

Moneytron - superkomputer, który miał gwarantować fortunę

Właścicielem firmy był Jean-Pierre van Rossem, który przekonywał inwestorów, ze Moneytron to superkomputer, który jest w stanie przewidywać m.in. ruchy na giełdzie. W ten sposób gwarantował on zyski i bogactwa.

Van Rossem był na tyle przekonujący, że sukcesywnie zdobywał klientów i pojawił się w F1 z zespołem Onyx w roku 1989. Ekipa miała nawet swoje małe sukcesy, zdobywała podia, ale wszystko upadło w roku 1991. Wtedy Belg został skazany na pięć lat więzienia za oszustwo.

6
/ 8

Andrea Moda - właściciel w więzieniu

Andrea Sassetti założył w roku 1992 zespół, który miał promować jego firmę obuwniczą. Włoch przejął upadającą ekipę Coloni. Zespół skorzystał z projektu samochodu BMW z roku 1990, które myślało o wejściu do F1 w tamtym okresie i jak można się domyślać, tak przestarzała konstrukcja nie mogła podbić F1.

Kierowcy zespołu Andrea Moda mieli problemy z kwalifikowaniem się do wyścigów, co chwilę dochodziło do usterek w samochodach, aż po Grand Prix Belgii właściciel zespołu został aresztowany.

Włoskie urzędy zarzuciły Sassettiemu oszustwa finansowe na dużą skalę, a FIA zakazała ekipie rywalizacji w F1 począwszy od Grand Prix Włoch z powodu działania na szkodę F1.

7
/ 8

Essex - malwersacje finansowe

David Thieme postawił na motorsport. Jego firma Essex, zajmująca się ekskluzywnymi wnętrzami samolotów, zaczęła sponsorować Porsche w 24h Le Mans, potem pojawiła się na samochodach Lotusa w F1 w roku 1979, nawet została sponsorem tytularnym tej ekipy.

Thieme lubił życie w przepychu. Słynął z tego, że na tyłach kampera swojego zespołu miał do dyspozycji kucharza wyróżnionego gwiazdką Michelina. To wszystko wyhamowało w roku 1981, gdy nagle został zatrzymany na lotnisku w Zurychu.

Czytaj także: Haas idzie na wojnę ze sponsorem. Domaga się 35 mln funtów Jak się okazało, został oskarżony o wyłudzenie 7,6 mln dolarów z Credit Suisse. Wyszedł za kaucją w wysokości 150 tys. dolarów, którą opłacił szejk Mansour Ojjeh, czyli jeden z obecnych właścicieli McLarena. Od tego momentu Thieme zapadł się pod ziemię.

8
/ 8

MasterCard - kibice nie pomogli ekipie Lola

Lola, która wcześniej startowała w F1 we współpracy z innymi podmiotami, postawiła sobie za cel rozpoczęcie działalności na własną rękę. Wszystko dzięki pieniądzom z firmy MasterCard.

Tyle że umowa podpisana z Amerykanami nie zakładała czystego sponsoringu, a jedynie przelewanie pieniędzy ze specjalnych programów i rabatów, jakie MasterCard zaczął oferować swoim klientom. Ponieważ akcja pod nazwą "F1 Club" nie cieszyła się zainteresowaniem, to pieniędzy było niewiele.

Co więcej, MasterCard wymusił na Loli, by zgłosiła się do F1 już w roku 1997, a nie 1998 - jak pierwotnie planowano. W efekcie zespół miał niewiele czasu na przygotowanie samochodu i zamykał stawkę. To przesądziło o fiasku całego projektu.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)