Gdy Tiger Woods w maju został złapany pod swoim domem za jazdę pod wpływem, tłumaczył się, że nie pił alkoholu, a jedynie stosował leki. Po badaniu toksykologicznym stwierdzono w jego organizmie kilka legalnych lekarstw, ale także aktywny składnik marihuany.
Woods został skazany przez sąd na rok w zawieszeniu. Jego lekkomyślne zachowanie mogło spowodować tragedię. Utytułowany golfista został zobowiązany do uczestnictwa w programie leczenia uzależnień od narkotyków i leków. Woods ma za sobą już 50 godzin prac społecznych.
Po zakończeniu programu leczenia uzależnień Woods zostanie wypisany ze specjalnego rejestru. - Dla tego konkretnego zarzutu nie przewiduje się kary więzienia. Jednakże jeżeli w jakikolwiek znaczący sposób naruszy się postanowienia wyroku, możliwe jest pójście do więzienia na 90 dni - mówiła podczas rozprawy sędzia. Woods przyznał, że zdaje sobie sprawę z konsekwencji.
Woods swoje najlepsze lata ma już za sobą. 41-latek jest legendą golfa, ale od kilku lat nie wygrał żadnego turnieju. Sam zawodnik kilka tygodni temu zapowiadał, że jego kariera stoi pod znakiem zapytania ze względu na powtarzające się kontuzje.
ZOBACZ WIDEO: Mateusz Kusznierewicz: Pioruny waliły jeden po drugim dookoła. To były chwile grozy
Teraz pewnie bardziej żyje dla rozrywki :)