Już w czwartkowy i piątkowy wieczór nowotarscy hokeiści rozpoczną zmagania z tyszanami w półfinale rozgrywek o tytuł mistrza Polski. Podhalanie do półfinału przystąpią z jedną wygraną, a jest to zasługą wprowadzonych w tym sezonie bonusów (hokeiści z Nowego Targu mieli w sezonie zasadniczym lepszy bilans bezpośrednich spotkań).
Na drodze brązowych medalistów ubiegłego sezonu PLH w ćwierćfinale stanęli zawodnicy JKH GKS Jastrzębie i jak można było zobaczyć zawiesili wysoko poprzeczkę faworyzowanej drużynie Podhala, już w pierwszym spotkaniu w Nowym Targu pokazali, że "nie sprzedadzą" tanio skóry, gdyż to właśnie przyjezdni wtedy odnieśli zwycięstwo po rzutach karnych. Kolejny mecz wlał w serca kibiców "Szarotek" nadzieję, która to pozwalała sądzić, że już w pierwszy wyjazdowym spotkaniu ich ulubieńcy zapewnią sobie awans, ale jak się później okazało to wcale nie było takie proste, bowiem nowotarżanie po raz kolejny musieli uznać wyższość przeciwnika w rzutach karnych i tym samym doszło do "meczu o wszystko" - tak można nazwać czwarte spotkanie z JKH, ponieważ decydowało ono, o tym która drużyna zapewni sobie awans do kolejnej fazy rozgrywek!. Ostatni mecz rozpoczął się dla przyjezdnych z Nowego Targu bardzo dobrze, gdyż już w pierwszej minucie spotkania na prowadzenie wyprowadził ich Frantisek Bakrlik, jednak późniejsze nie wykorzystane sytuację się zemściły i po czterdziestu dwóch minutach spotkania to jastrzębianie prowadzili już 3:1!, wtedy hokeiści Podhala niesieni dopingiem swoich kibiców, którzy to licznie gromadzili się na "Jastorze" zagrali tak jak się tego od nich oczekuję i ostatecznie wygrali, tym samym zapewnili sobie awans do półfinału play-off!. - W spotkaniach ćwierćfinałowych nasza gra na pewno nie powalała, byliśmy trochę zmęczeni, ale mam nadzieję, że to się zmieni, bo z taką grą na pewno daleko nie zajdziemy. Jesteśmy zmęczeni, ale do meczu z GKS-em zostało jeszcze parę dni, jednocześnie myślę ze ten ćwierćfinał był dla nas dobrą lekcją hokeja i pokazał nam ze w trudnych momentach umiemy sobie poradzić i walczyć do samego końca - mówi Krystian Dziubiński.
Teraz nowotarżan czekają spotkania, które już można uznać za tradycję na tym etapie rozgrywek PLH, bowiem na ich drodze, jak to miało miejsce również przez ostatnie dwa lata staje drużyna GKS Tychy, która to we wcześniejszej fazie rozgrywek wyeliminowała Unię Oświęcim. Tyszanie szybko, bo już w po trzech spotkaniach zakończyli rywalizację półfinałową, ale mimo wszystko na pewno nie były to dla nich łatwe spotkania, a szczególnie drugiego, kiedy to nie wiele dzieliło ich od porażki.
W sezonie zasadniczym mecze pomiędzy tymi drużynami były przeważnie wyrównane, choć zdarzały się także wysokie wygrane GKS-u, ale to ostatecznie nowotarżanie uzyskali bonus na play-offy. Jak wiadomo rozgrywki po sezonie regularnym rządzą się swoimi prawami, a główną rolę odgrywa tutaj przygotowanie fizyczne, tego samego zdania jest popularny "Dziubek" - W meczach w tej fazie play-off i z zespołem takim jak Tychy, decyduje przygotowanie fizyczne, kto wytrzyma ten przejdzie do finału. Naszym atutem jest na pewno to, że mamy młodszą drużynę i możemy lepiej wytrzymać ten półfinał, na pewno także nie bez znaczenia pozostaje bonus, który to wywalczyliśmy sobie wcześniej! Zdaje się, że to właśnie doświadczenie będzie, głównym plusem tyskiej ekipy w, której to poza praktycznie czwartą formacją występują naprawdę bardzo doświadczeni gracze tacy jak: Adrian Parzyszek, Sebastian Gonera, Michał Garbocz czy Krzysztof Śmiełowski.
Minimalnym faworytem dwóch pierwszy spotkań wydają się być tyszanie, a przemawia za tym atut własnego lodowiska, nieco bardziej wyrównane formację, oraz to, że gospodarze dwóch pierwszych spotkań zakończyli wcześniej ćwierćfinałowe zmagania, lecz sport jak i sam hokej jest bardzo nieprzewidywalny, co stanowi o jego pięknie.