"Aż uszy bolały". Kibice nie chcieli słuchać Sasina [OPINIA]
Chcieli sobie ocieplić wizerunek przy Igrzyskach Europejskich? Srogo się przeliczyli. Andrzej Duda, Jacek Majchrowski, a przede wszystkim Jacek Sasin zostali wygwizdani przez kibiców na ceremonii otwarcia.
Andrzej Duda i Jacek Majchrowski zostali przywitani solidną porcją gwizdów, ale więcej ich dostał prezydent Polski. Chociaż trzeba przyznać, że jego słowa o Ukrainie później zostały nagrodzone brawami. Jednak to, co wydarzyło się podczas wystąpienia Jacka Sasina, było totalnym zaskoczeniem.
Były już wicepremier spotkał się z gwizdami tak głośnymi, że aż bolały uszy. I co więcej, nie słabły one, jak w przypadku poprzednich polityków. Siedzący na stadionie dziennikarze i kibice nie usłyszeli ani jednego zdania podczas trwającego kilka minut przemówienia! Siedzące w tym samym rzędzie azerskie dziennikarki zszokowane pytały, co się dzieje.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalna sytuacja w meczu w Turzy ŚląskiejSama ceremonia otwarcia była bardzo nierównym wydarzeniem. Zdarzyły się ciekawe momenty. Chociażby uhonorowanie polskich legend sportu spotkało się z ogromnym aplauzem publiczności. Do tego klasycznie: występy muzyczne polskich i ukraińskich gwiazd przykuły uwagę fanów. Naprawdę tym elementom nie można nic zarzucić. Jednak na tym chyba koniec pozytywów.
Może w telewizji wypadło to wszystko lepiej (chociaż relacje moich kolegów mówią co innego), ale na stadionie wyglądało to wszystko fatalnie. Murawa godzinami pozostawała pusta, a scenę dla piosenkarzy ustawiono na... trybunie. Kompletnie nietrafiony pomysł, który sprawiał, że momentami było po prostu nudno, bo oczy wędrowały na białą plandekę na murawie, a nie na scenę oddaloną od widzów.
Sama ceremonia otwarcia trwała niemal trzy godziny czyli tyle, ile często zajmuje ceremonia pełnoprawnych igrzysk olimpijskich. A przypomnijmy, tam parada flag uczestników imprezy występuje zdecydowanie dłużej, bo sportowcy reprezentują ponad 200 terytoriów, a nie 50.
Na fakt przedłużającej się ceremonii otwarcia zwrócili uwagę także sami sportowcy. Sygnał do "angielskiego wyjścia" dali Włosi. A później kilkuset zawodników, trenerów poszło ich śladem. Dobre kilkanaście procent uczestników parady flag nie dotrwało do końca ceremonii. Wychodzili podczas przemówień oficjeli. Podobnie było z kibicami, na ostatniej części ceremonii było sporo pustych krzesełek.
Na koniec warto zahaczyć o wątek historyczny. I tu duży plus, bo autorzy ceremonii otwarcia postawili na elementy wspólnotowe. Wśród panelu ojców niepodległości byli wszyscy: od socjalisty Józefa Piłsudskiego do narodowca Romana Dmowskiego. I za włączenie wszystkich stron polskiej polityki w tamtym czasie duży plus.
Jednak część historyczna była po prostu... nudna. I to nawet dla takiego fana historii, jak ja. Zamiast przedstawić dzieje Polski, tak ciekawe, piękne i inspirujące w interesujący sposób, obejrzeliśmy przesuwające się platformy i lektora mówiącego jak na wykładzie. Jak widać model edukacji poprzez zabawę nie dotarł do wszystkich.
Ceremonia, a przede wszystkim długie przemowy oficjeli, połączyły wszystkich Polaków, ale w poczuciu znużenia. A szkoda, bo niektóre elementy pokazały, że potencjał na ciekawszą oprawę był ogromny.
Igrzyska tymczasem dopiero się rozpoczynają. I potrwają do 2 lipca. Bardzo bym chciał, by wszyscy czytający ten artykuł kibicowali polskim sportowcom. Bo to w wielu dyscyplinach nie są zawody o nic. Można wywalczyć przecież przepustki na igrzyska w Paryżu. I zapisać się w historii.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
Wszystko jasne. W tym klubie zagra Leon w kolejnym sezonie