[b]
Korespondencja z Krakowa - Arkadiusz Dudziak[/b]
Podczas zakończonych w niedzielę Igrzysk Europejskich rozpisywaliśmy się o wielu wpadkach organizacyjnych. Trzeba uczciwie przyznać, że są one domeną każdego wielkiego sportowego wydarzenia i może dlatego, że byliśmy gospodarzami, to było o nich głośno. Generalnie ludzie spoza Polski chwalili organizację imprezy. Jednak jedną rzecz trudno zaakceptować - pustki na trybunach. Co było ich przyczyną?
Ten aspekt po prostu leżał
Swojego działania odpowiednio nie wykonały osoby odpowiedzialne za promocję wydarzenia. No bo jak wytłumaczyć inaczej fakt, że spora część Polaków nie wiedziała, że taka impreza w naszym kraju się odbywa. Często tuż przed samym startem imprezy, a także w jej trakcie, krakowianie (!) pytali się mnie, co to za impreza, po co ona w ogóle jest, i gdzie można kupić bilety.
Skoro osoby z Krakowa nie za bardzo wiedziały o istnieniu igrzysk, to co dopiero osoby z innych części Polski? Na terenie miasta niewiele było reklam promujących imprezę. Może areny nie byłyby tak puste, gdyby osoby z Łodzi, Śląska, Warszawy i innych części kraju mieli szansę zaznajomić się z igrzyskami.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: popisy córki gwiazdy tenisa
Niestety, poza kilkoma chlubnymi wyjątkami jak wspinaczka sportowa, breaking, padel, teqball czy koszykówka 3x3, na trybunach dominowały pustki. A szkoda, bo rzucało się to w oczy. Także zagranicznym dziennikarzom, którzy pytali o to na konferencji ministra sportu Bortniczuka i innych urzędników oraz działaczy.
- W wielu miejscach tak naprawdę nie ma kibiców - opowiadał mi podczas skoków w Zakopanem węgierski dziennikarz Tibor Hortobagyi.
Dlatego niezmiernie mnie dziwi propaganda sukcesu, jaką w tym obszarze tworzą organizatorzy. Chwalili się oni, że sprzedali większość biletów, jaką mieli. Za świetny przykład podawano finał rugby. Dlaczego więc na trybunach były pustki? Już państwu wyjaśniam, bo na finałach rugby akurat byłem. To kwintesencja mechanizmu ślepej propagandy sukcesu.
Do sprzedaży przeznaczono bowiem tylko jedną trybunę. I faktycznie, była ona pełna i zmagania oglądało 4-5 tys. kibiców. I można w takim wypadku odtrąbić sukces, że sprzedało się 100 procent biletów na wydarzenie. Co z tego, że stadion Wisły ma pojemność ponad 30 tys. widzów i ponad 3/4 krzesełek była pusta? Przecież sprzedaliśmy wszystko.
Można to porównać do ucznia, który zdał maturę z matematyki na ściągach, na 30 proc. i nagle robi z siebie tytana liczb - i aplikuje do NASA. No chyba nie tędy droga.
Szkoda więc, że wydarzenie nie miało lepszej promocji i miejscami trochę tańszych biletów. Bo mogło to wyglądać dużo lepiej. I naprawdę w większości dyscyplin było co oglądać.
Najlepsze igrzyska w historii
Bez wątpienia igrzyska w Krakowie to najlepsze Igrzyska Europejskie w historii. Wszystko dlatego, że w sporej części sportów do Polski przyjechała światowa czołówka. M.in. dlatego, że dla części dyscyplin były to kwalifikacje olimpijskie, a dla części zawody rangi mistrzostw Europy.
To pokazuje kierunek, w który Igrzyska Europejskie powinny iść, jeśli chcą się utrzymać na powierzchni. Może obecność większej liczby sportów zespołowych, jak siatkówka, piłka ręczna czy koszykówka podbiłaby popularność imprezy. W końcu na Igrzyskach Panamerykańskich można to oglądać.
Dodatkowo, mimo drobnych wpadek, ludzie spoza Polski chwalili bardzo dobrą organizację imprezy. Zorganizowanie przewozów, informacje, a także poziom sportowy.
Duży plus za to, że organizatorzy chcieli zminimalizować koszty imprezy i nie budowali nowych obiektów, które stałyby puste po zakończeniu IE. Zamiast tego postawili na renowację i część wydarzeń zorganizowali w mniejszych miastach Małopolski. I często było widać, że kibice z małych miejscowości chętniej chodzili na zawody niż krakowianie.
Nie jest więc tak, jak według narracji niektórych, że to Igrzyska Europejskie kompletnie niepotrzebna impreza, której goszczenie w Krakowie nie miało sensu. Sporo rzeczy organizatorom wyszło naprawdę dobrze lub przynajmniej przyzwoicie.
I faktycznie, jeśli zapowiedzi Kamila Bortniczuka o chęci organizacji pełnoprawnych igrzysk olimpijskich są prawdziwe, to IE były dobrym przetarciem. Organizacja letnich IO nie jest nieosiągalna, może się udać i można je zrobić taniej niż ostatnie edycje. Ale to może temat na inny tekst.
Dlatego tym bardziej szkoda, że w Krakowie zawiódł najważniejszy aspekt - promocja. Bo to właśnie pustki na trybunach pozostaną w głowach większości.
Czytaj więcej:
Katastrofa. Takich obrazków w Polsce dawno nie było