Świat sportu powoli zapomina o tym, że w Ukrainie cały czas trwa wojna, że rosyjscy żołnierze mordują, gwałcą, burzą i kradną. A cierpią niczemu niewinni cywile. Co rusz pojawiają się informacje, że po rocznej (wojna rozpoczęła się w lutym 2022 roku) banicji do międzynarodowych zawodów wracają rosyjscy sportowcy. Tak będzie m.in. podczas tegorocznego Wimbledonu (TUTAJ przeczytasz więcej informacji >>).
Być może tak będzie również podczas igrzysk olimpijskich, które odbędą się w 2024 w Paryżu. Komitet Wykonawczy MKOl-u na razie wydał zalecenie o pozwoleniu na starty rosyjskim i białoruskim sportowcom pod neutralną flagą (TUTAJ przeczytasz więcej >>). Chodzi o zawody międzynarodowe, a w szczególności o turnieje kwalifikacyjne do IO.
Zalecenie wywołało sporo kontrowersji. Minister sportu Kamil Bortniczuk jasno i wyraźnie zapowiedział na antenie TVN 24: - Jestem niemalże pewny, że Rosjanie i Białorusini nie wystąpią w Paryżu. Dopóki istnieje zagrożenie, musimy być gotowi, żeby mówić o bojkocie. Być może jednak w skrajnej sytuacji będzie należało MKOl postawić pod ścianą.
ZOBACZ WIDEO: Polak rozpalił dyskusję. Mocna odpowiedź
Nie chcemy Rosjan na IO
Z badania panelu Ariadna dla Wirtualnej Polski oraz SportowychFaktów (w sondażu wzięło udział 1047 osób, w dniach 31.03.-3.04.2023) wynika, że aż 67 proc. respondentów jest zdania, że sportowcy z Rosji i Białorusi powinni zostać wykluczeni z udziału w IO w Paryżu.
Zaledwie co piąty badany (18 proc.) uważa, że Rosja i Białoruś powinny wystartować w największym sportowych święcie.
Podobnego zdania jest światowa legenda Dominik Hasek. W rozmowie z dziennikarzem WP SportoweFakty, Piotrem Koźmińskim, Czech powiedział: - Jestem za ich całkowitym wykluczeniem (...). Niestety każdy rosyjski sportowiec, czy tego chce czy nie, swoimi sukcesami i startami legitymizuje działania rosyjskiego imperializmu i propagandy.
Bojkot. Niby tak, ale...
Jeżeli MKOl zdecyduje, że Rosjanie i Białorusini będą mogli wystąpić w Paryżu, i na dodatek nie będą musieli podpisać deklaracji o potępieniu tego, co dzieje się od ponad roku w Ukrainie, część państw być może zdecyduje o bojkocie igrzysk.
Minister Bortniczuk na razie nie chce stawiać sprawy na ostrzu noża, ale razem z kilkudziesięcioma urzędnikami z innych krajów jest w ciągłym kontakcie. Ta bardzo mocna grupa (są w niej m.in. Amerykanie, Brytyjczycy czy Niemcy) nie wyklucza międzynarodowego bojkotu.
A co o takiej formie protestu myślą Polacy? Czy Biało-Czerwoni powinni zrezygnować w wyjazdu do Paryża, jeżeli będą tam Rosjanie?
I znów: odpowiedź jest mocna. 64 proc. badanych chce bojkotu, ale... No właśnie, pojawiło się "ale". Respondenci popierają bojkot, jednak 31 proc. popiera go bezwarunkowo, a 33 proc. dopuszcza takie rozwiązanie w momencie, gdy taką decyzję podejmą również inne kraje.
Zaledwie 15 proc. nie popiera bojkotu i braku obecności polskich sportowców w Paryżu. Te badania pokazują jasno i wyraźnie ministerstwu sportu i Polskiemu Komitetu Olimpijskiemu, w którą stronę należy podążać.
Sponsorzy sporo mogą zrobić
Ewentualny bojkot igrzysk ze strony Polski i innych państw pojawia się również w trzecim pytaniu (ważna uwaga: można było zaznaczyć więcej niż jedną odpowiedź).
Otóż zapytaliśmy badanych, co mogłoby spowodować, że MKOl jednak zdecyduje się zablokować występy Rosjan i Białorusinów w Paryżu. No i właśnie aż 46 proc. wskazało na bojkot.
A jeżeli nie bojkot, to co? Sporo - 32 proc. - badanych wskazało na zachowanie sponsorów IO. Jeżeli oni wycofają się z finansowania igrzysk, to Thomas Bach zapewne wycofa się z pomysłu powrotu Rosjan do rywalizacji olimpijskiej.
Zaledwie 8 proc. z was twierdzi, że nie ma takiej siły, która mogłaby zablokować udział Rosjan podczas IO. Taki odsetek badanych nie wierzy w to, że sportowcy z Rosji i Białorusi, którym kibicuje Władimir Putin zostaną zdyskwalifikowani i nie pojawią się w stolicy Francji.
A jak będzie naprawdę? Z pewnością kolejne miesiące przyniosą ostateczną odpowiedź.