Po barbarzyńskiej napaści Rosji na Ukrainę w lutym ubiegłego roku Rosjanie oraz Białorusini byli stopniowo wykluczani ze świata sportu. W większości dyscyplin zostali kompletnie wykluczeni z rywalizacji, a w niektórych muszą startować, ale pod neutralną flagą.
Wszystko zmieniło się w marcu tego roku, kiedy MKOl stopniowo zaczął dopuszczać sportowców z tych krajów do rywalizacji. Mimo wszystko muszą dalej startować pod neutralną flagą, a także nie mogą być oni związani z siłami zbrojnymi lub resortami siłowymi oraz wspierać inwazji na Ukrainę. Ponadto są wykluczeni z zawodów w sportach drużynowych.
To wywołało reakcję ze strony części federacji, które przywróciły Rosjan do rywalizacji. W części sportów nawet nie muszą spełniać tak rygorystycznych warunków. Nie zatrzymało to jednak odwrotu rosyjskich sportowców, którzy masowo oddają obywatelstwo.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz ruszył do ataku. Ostatnia akcja i... Tylko zobacz!
- 55 zawodników w sportach olimpijskich zmieniło obywatelstwo. Jeśli weźmiemy pod uwagę sporty nieolimpijskie, to ta liczba przekroczyła 100 - wyjawił na posiedzeniu wiceminister sportu Federacji Rosyjskiej Aleksiej Morozow (cytat za państwową agencją TASS - przyp. red).
Postraszył także finansowymi konsekwencjami tych, którzy zdecydowali się na zmianę barw. - Istnieją precedensy dot. zwrotu środków wydanych na przygotowania (mowa o państwowych pieniądzach, która Rosja włożyła w szkolenie - przyp. red.). Jeśli chodzi o zmianę obywatelstwa, część krajów nie zachowana się właściwie - przyznał Morozow.
Prawdopodobnie jednak coraz więcej sportowców będzie szło chociażby śladami Warwara Graczewa, która zamieniła Rosję na Francję czy siatkarka Jekaterina Antropowa, która występuje dla kadry Włoch.
Czytaj więcej:
Rosjanie już wiedzą. Wiceminister sportu mówi o tym głośno